Rozdział 23 / Ostateczne starcie – Kiedy ja się do tego przyzwyczaję, co? – jęknęłam i odrzuciłam plecak na bok. Kliknęłam w bransoletę i chwilę później miałam w lewym ręku tarczę ze spiżu. Założyłam pierścień i zacisnęłam prawą pięść. W ułamku sekundy trzymałam dobrze wyważony sztylet. Jego kamień błyszczał lekko. – Z czasem… – odpowiedział mi Ian z przekąsem. Spojrzałam na niego. Właśnie próbował powalić wielkiego rdzawego ogara za pomocą ognistych kul. Niestety, jak przystał ona zwierzę z piekieł, ogień nie robił mu krzywdy. – I jak my mamy go pokonać? – zapytałam skrzywiona. Naprawdę miałam już dość walki z potworami. Chłopak mi nie odpowiedział, tylko zgrzytnął zębami. Zamachnął się znów, tym razem przyszykował większą kulę i celował w pysk ogara. Byłam pełna podziwu dla jego umiejętności. Zadziwiające, z jaką łatwością przychodziło mu panowanie nad tymi kulami. Wielki pies zaskowyczał i warknął, po czym puściła w naszą stronę chmurę dymu. Zakryłam się tarczą, a
W mojej głowie od dawna krążą różne historie. Bohaterki i bohaterowie chcą usilnie wydostać się z mojego umysłu. Przelewanie ich opowieści na papier nie zawsze przynosiło ulgę. Mam nadzieję, że prowadzenie tego bloga będzie lepszym rozwiązaniem. Jeśli jesteś ciekaw/ciekawa niezwykłych historii inspirowanych czytanymi przeze mnie książkami, to zapraszam do czytania.