Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2017

"Nadzieja bogów" Rozdział 20 cz.4

Zostałam wprowadzona do obszernej, jasnej kuchni. Wokół ścian znajdował się szereg szafek o bardzo modernistycznym wyglądzie. Ich kolor był trudny do określenia. Pod świa­tłem zdawały się być białe, ale pod innym kątem – szare. Musiały być z jakiegoś chromo­wa­nego metalu. Blat nad nim miał kolor piaskowca. Drugi szereg szafek był zawieszony pod sufi­tem nad blatami. Niektóre z nich miały przezroczyste, szklane drzwi­czki. Można było zau­wa­żyć stojące za nimi szklane puchary, czy kieliszki. Po środku pomiesz­czenia znajdowała się wyspa z dwiema kuchenkami i okapem nad nimi. Otoczone były one pu­stymi piaskowymi bla­tami, przed którymi stały stołki barowe. Nie było żadnego stołu. Naj­wy­raźniej kuchenna wy­sepka wystarczyła domownikom w zupełności. Bardzo możliwe, że ko­lej­ne drzwi, po przeciw­nej stronie pomieszczenia prowadziły do jadalni. Rupert wskazał ręką, żebym usiadła na jednym ze stołków. Usiadłam ostrożnie i uś­mie­chnęłam się mimowolnie. Siedzenie było wyłożone jasną skó

"Nadzieja bogów" Rozdział 20 cz.3

Nie wiem jak długo tak biegłam. Nie zwracałam uwagi na czas, ani słońce. Wiedziałam tylko, że mijałam parki, ruchliwe drogi, mosty, pola i gwarne miejsca. Zatrzymałam się w koń­cu, kiedy poczułam, że słońce świeci pod innym kątem. Oparłam o drzewo. Biegłam naprawdę szybko, a mimo to nie czułam zmęczenia. To było dziwne uczucie. Wciąż oddychałam miarowo, zupeł­nie jakbym przeszła się po parku, a nie przemierzyła spory kawałek trasy. Kiedy się rozejrzałam w około, zdałam sobie sprawę, że znajdowałam się na przed­mie­ściach. Nie byłam tylko pewna, czy to był Nowy Jork, czy inna mieścina. Domy w oko­licy stały od siebie w pewnej odległości, drzewa i krzewy były bardziej dzikie i gęste. Chodniki wy­glą­dały na bardzo stare. Odetchnęłam głęboko. Powietrze było rześkie i czyste. Zdecydo­wanie by­łam daleko od miasta Statuy Wolności, tam powietrze było inne. Ruszyłam przed siebie pogrążona w myślach. Janete była pewna, że to, co łączyło mnie i Jacksa jest miłością. Ja… cóż na samą myśl o

"Nadzieja bogów" Rozdział 20 cz.2

Kiedy skończyliśmy jeść poczułam się przejedzona, mimo że porcja nie była duża. Nie miałam siły się podnieść. Najchętniej znów bym się położyła. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Czy to znaczyło, że z jedzeniem było coś nie tak? Zapewne jedzenie czegokolwiek z rąk kogoś, kto cię porwał, albo pracował dla pory­wa­czy nie jest dobrym rozwiązaniem, ale człowiek głodny nie myśli racjonalnie… – Czemu czuję się taka przepełniona? – zapytała Sarah słabym głosem. – Warzywa, które jemy są tak zmodyfikowane. Dzięki czemu mała porcja wystarczy – od­powiedziała nam córka Despojny. – Pomaga wam jakaś czarodziejka, prawda? – rzuciłam pytaniem, które nie wiedzieć cze­mu pojawiło się w mojej głowie. – Tak, jest jedna, która użycza nam swoich usług – kobieta przytaknęła z lekkim uś­mie­chem. – Medea – wypaliłam, zanim zdążyłam się powstrzymać. Znów informacja sama pojawiła się w moim umyśle. – Zgadza się! Brawo. Widać, że jesteś prawdziwą wnuczką Pani Jasności! – usłyszeliśmy głos do