– Wzywałaś córko Eos? – uśmiechnął się lekko. – Cześć siostrzyczko – usłyszałam dobrze znany mi głos Zefira. Odwróciłam się. Stał za nami w swojej sportowej koszulce i dżinsach. Koło niego stało dwóch mężczyzn. Jeden był starcem o ciemnej karnacji. Miał na sobie płaszcz w kolorze dojrzałego jęczmienia. Włosy przyozdobione miał wieńcem z jęczmieni. Wiało od niego gorącym powietrzem. Musiał być Notosem, bogiem południowego, ciepłego wiatru. Drugi mężczyzna był niewiele starszy od Zefira. Miał na sobie koszulkę z obrazkiem przedstawiającym wieżę Eiffla, a na oczach okulary. Nie był tak przystojny jak on, ale miał w sobie coś pociągającego. Wyglądał, jakby dopiero co wylegiwał się na plaży. Z całą pewnością był Eurosem. Koło mnie musiał stać Boreasz, uosobienie wiatrów północnych. – W czym możemy pomóc? – zapytał Boreasz. – Wiem, że nie wolno wam się wtrącać w sprawy ludzi… – zaczęłam. – Możecie przegonić wilki? – przerwała Janete. – Możemy – przytaknął Notos podcho
W mojej głowie od dawna krążą różne historie. Bohaterki i bohaterowie chcą usilnie wydostać się z mojego umysłu. Przelewanie ich opowieści na papier nie zawsze przynosiło ulgę. Mam nadzieję, że prowadzenie tego bloga będzie lepszym rozwiązaniem. Jeśli jesteś ciekaw/ciekawa niezwykłych historii inspirowanych czytanymi przeze mnie książkami, to zapraszam do czytania.