Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2016

"Nadzieja bogów" Rozdział 12 cz.3

W Wielkim Domu przywitał nas Chejron na wózku. Bałam się, że ma dla nas jakieś kolejne nieprzyjemne wieści. On jednak zaprosił nas do środka, do kuchni. Na stole stały trzy talerze z makaronem spaghetti w sosie bolońskim z mięsem. – Annabeth zostawiła wam przekąskę. Sama poszła dopilnować bitwy o sztandar. Nie jest zadowolona z ostatniej. Żadne z nas nie jest… – westchnął trener. – Przepraszam… to głównie moja wina, gdybym się nie pojawiła… – zaczęłam. – Nie, Elpidho. To nie była twoja wina. Zapamiętaj to. – Chejron uśmiechnął się ciepło. – Nie możesz obwiniać siebie o wszystko. A teraz smacznego – dodał wskazując na stół. Wyjechał z kuchni i zostawił nas samych. – Gdzie jest Jany? – spytałam siadając na krześle. – Poszła pilnować gry o sztandar. Znów przewodzi grupą z Alexem na czele. – A ty nie grasz? – spojrzałam na przyjaciółkę. – Odeszła mi na to ochota. Mama ma rację. Kiedyś te bitwy były zwykłą sportową rywa­li­zacją. Ostatnio jednak przerodziły się w coś chore

"Dzieci Aniołów" Rozdział 2 cz.2

[– Całe moje życie – Błażej uśmiechnął się zadziornie – to mój brat. ] Poczułam się tak, jakbym dostała obuchem w głowę. Takiej odpowiedzi się nie spodzie­wa­łam. Patrzyłam na chłopaka próbując doszukać się jakiegoś podobieństwa między nim i Cy­rylem. Nic w wyglądzie każdego z nich nie wskazywało na pokrewieństwo. Pokręciłam głową. – Żartujesz, prawda? – spytałam słabym głosem. – Nie. CA i ja jesteśmy braćmi ciotecznymi – litery CA wypowiedział po angielsku. – CA? To ksywka Cyryla? – chciałam dobrze zrozumieć. – Tak. Moja to BG od Błażej Grzegorz – mrugnął. – Praktycznie się razem wychowy­waliśmy. Nasze matki urodziły nas w tym samym miesiącu. Nawet byliśmy razem chrzczeni. Możesz sobie wyobrazić zaskoczenie, gdy w czasie chrztu obaj dostaliśmy Znaki od Aniołów… – uśmiechnął się. – Zrobiło się wielkie zamieszanie. Oczywiście naznaczyli nas dwaj różni Aniołowie. Mimo, że byłam otumaniona przez leki, zauważyłam, ze coś jest nie tak. Chłopak uśmie­chał się tylko ustami, a ocz

"Nadzieja bogów" Rozdział 12 cz.2

Pakowanie się na misję wcale nie było takie łatwe, jak się wydawało. Kompletnie nie wie­działam, jak mam się do tego zabrać. Nie wiedziałam, jak ma wyglądać nasza podróż, ile ubrań powinnam zabrać, jaką broń. W końcu wrzuciłam do pomarańczowego plecaka obozo­wego jeden ciepły sweter, bieliznę na zmianę i dwie koszulki. Właśnie wybierałam spodnie, kiedy usłyszałam głos Bradleya: – Słyszałem, że idziesz na swoją pierwszą misję. Spojrzałam w stronę drzwi. Stał oparty o framugę. Jego wzrok był utkwiony we mnie, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Skupiłam się na myśli, że nasz domek był ogólnodostępny. Naj­wy­raźniej każdy mógł wejść do nas o każdej porze. To było bardzo irytujące. Muszę założyć tu jakiś alarm – pomyślałam. Brad nie doczekawszy się odpowiedzi pomachał do mnie. Uśmiechnęłam się lekko. – Tak, chyba tak… i kompletnie nie wiem, jak się spakować. – Cóż… – Ruszył w moją stronę. – Pewnie będziecie spali w lesie, albo gdziekolwiek… Nie licz na hotele. Weź coś cie­płego