Witam ;) Ostatnio wygrzebałam stare opowiadanie. Dwa dni je poprawiałam. Oczywiście nie jest dokończone, jak większość moich historyjek. Zastanawiam się, czy się nią podzielić czy, nie. Czy jest ktoś, kto zechce ją przeczytać? Oto krótki Prolog z tego opowiadania: W yjazd na ten obóz nie był moim pomysłem. To Filip, mój starszy brat stryjeczny napomknął delikatnie, że pan Kozłowski szuka kogoś z kwalifikacjami ratownika, bo jego sprawdzony kolega nie mógł jechać. Pech chciał, że tuż obok siedziała moja mama i stwierdziła, że to bardzo dobry pomysł. Cóż ja nie byłam tego samego zdania. Specjalnie nie pojechałam na żadne kolonie, rekolekcje czy nie poszłam do jakiejś zwyczajnej pracy by móc spokojnie odpocząć w domu. Ale rodzice powtarzali, że to zmarnowany czas. Nie dało się ich przekonać. „Zarobisz trochę pieniędzy i nie narobisz się przy tym za bardzo, Alicjo”- tego typu zdania słyszałam za każdym razem, gdy tylko podejmowałam ten temat. Zatem spakowałam się bez p
W mojej głowie od dawna krążą różne historie. Bohaterki i bohaterowie chcą usilnie wydostać się z mojego umysłu. Przelewanie ich opowieści na papier nie zawsze przynosiło ulgę. Mam nadzieję, że prowadzenie tego bloga będzie lepszym rozwiązaniem. Jeśli jesteś ciekaw/ciekawa niezwykłych historii inspirowanych czytanymi przeze mnie książkami, to zapraszam do czytania.