[– Całe moje życie – Błażej uśmiechnął się
zadziornie – to mój brat. ]
Poczułam się tak, jakbym dostała obuchem w głowę.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Patrzyłam na chłopaka próbując
doszukać się jakiegoś podobieństwa między nim i Cyrylem. Nic w wyglądzie
każdego z nich nie wskazywało na pokrewieństwo. Pokręciłam głową.
– Żartujesz, prawda? – spytałam słabym głosem.
– Nie. CA i ja jesteśmy braćmi ciotecznymi – litery
CA wypowiedział po angielsku.
– CA? To ksywka Cyryla? – chciałam dobrze
zrozumieć.
– Tak. Moja to BG od Błażej Grzegorz – mrugnął. – Praktycznie
się razem wychowywaliśmy. Nasze matki urodziły nas w tym samym miesiącu. Nawet
byliśmy razem chrzczeni. Możesz sobie wyobrazić zaskoczenie, gdy w czasie
chrztu obaj dostaliśmy Znaki od Aniołów… – uśmiechnął się. – Zrobiło się wielkie
zamieszanie. Oczywiście naznaczyli nas dwaj różni Aniołowie.
Mimo, że byłam otumaniona przez leki, zauważyłam,
ze coś jest nie tak. Chłopak uśmiechał się tylko ustami, a oczy miał
nieprzeniknione. W głosie wyczułam gorzkie nuty.
– Coś mi się wydaje, że za sobą nie przepadacie.
Wzruszył ramionami i odwrócił się w stronę okna.
– Rodzina chciała byśmy trzymali się razem, ale my
się po prostu nie dogadujemy. Odkąd pamiętam rywalizowaliśmy we wszystkim… –
spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko oczami. – Wygląda na to, że to się nie
skończy.
– Dlaczego?
– Bo zawsze jest coś, o co możemy rywalizować. Albo
ktoś…
Przysunął się do mnie, a ja poczułam się
skrępowana. Serce na szczęście mi nie przyspieszyło, ale byłam pewna, że zawdzięczam
to wyłącznie tabletkom. Zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam, Błażej kucał koło
mnie i mi się dokładnie przyglądał.
– Chyba powinnaś się przespać. Ja tu zostanę do
przyjścia twojej mamy.
– Mówisz poważnie?
– Oczywiście, obiecałem to. Mogę sobie zrobić kawę?
– Tak, jest w puszce w szafce nad czajnikiem.
Pokazać?
Chciałam wstać, ale mi nie pozwolił. Przytrzymał
mnie na łóżku.
– Sam wszystko znajdę. Śpij dobrze.
Już miał wyjść z pokoju, ale po chwili zmienił
zdanie. Pochylił się nade mną i pocałował w czoło. Zrobiło mi się gorąco. Nim
zdążyłam zareagować w jakikolwiek sposób, wyszedł. Zostałam sama ze swoimi
myślami. Było ich tak wiele, że nie byłam pewna, czy zasnę…
Kiedy się obudziłam, w domu panowała niesamowita
cisza. Rozejrzałam się po pokoju. Na stoliku koło łóżka stała szklanka mleka
oraz talerz z kawałkami czekolady i orzechami. Tylko jedna osoba mogła mi
przygotować taką przekąskę. Moja babcia Kasia. Wstałam powoli i wyszłam z
pokoju. Usłyszałam ciche głosy w kuchni i skierowałam się w tamtą stronę.
W środku zauważyłam babcię Kasię i Błażeja.
Rozmawiali o czymś wesoło. Chłopak zauważył mnie pierwszy. Zerwał się z krzesła
i podszedł do mnie.
– Jak się czujesz? Nie powinnaś jeszcze wstawać –
zganił mnie.
– Wypiłaś mleko? Posiliłaś się? – zawtórowała mu
babcia.
Pokręciłam głową w odpowiedzi. Błażej mruknął
niezadowolony, po czym objął mnie. Nim zdążyłam mrugnąć, kiedy poczułam dziwne
skurcze w żołądku.
– Nie! – krzyknęłam i odsunęłam się od BG’a.
– Co? – spytał zaskoczony.
– Żadnej teleportacji. Niedobrze mi o niej.
– Okej… To wracaj do pokoju.
– Wolę kanapę w dużym pokoju i telewizor. Już się
wyspałam.
– Nie sądzę, spałaś bardzo krótko… – oczy chłopaka
mówiły mi, że się nie podda tak łatwo.
– Błażej ma rację. Powinnaś jeszcze odpoczywać
wnusiu – babcia podeszła do mnie i uśmiechnęła się czule.
– Mogę odpoczywać tam – wskazałam naprzeciwko.
– Niech będzie – zdecydowała babcia.
Błażej poprowadził mnie do dużego pokoju i usiadłam
na kanapie. Później poszedł do mojego pokoju i przyniósł mi szklankę oraz talerz przekąsek. Posiliłam się
pod okiem moich opiekunów. Kiedy skończyłam spojrzałam na babcię, która
siedziała na fotelu.
– Co tu robisz, babciu?
– Twoja mama zadzwoniła. Przyszłam od razu, ale
chyba nie musiałam. Miałaś tu dobrą opiekę. Wiesz, że znam babcię Błażeja? –
wskazała na chłopaka, który stał przy oknie. – Razem chodziłyśmy do szkoły.
– Wow… jaki ten świat mały… – zaśmiałam się.
Babcia wyszła do kuchni. Odwróciłam się w stronę
Wojownika Światła. Stał wyprostowany i wyglądał za okno.
– Błażej, dziękuję za wszystko. Na pewno masz coś
zaplanowane, więc nie będę tu cię trzymać. Możesz już iść, babcia będzie ze
mną.
Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie uważnie.
Nie spodobały mu się moje słowa.
– Chcesz się mnie pozbyć? – spytał obojętnym tonem.
– Nie, skąd… po prostu nie musisz tu siedzieć,
jeśli nie chcesz.
– Gdybym nie chciał, już dawno bym poszedł.
– Ale wiesz… – Czułam się strasznie głupio. – Nie
jestem najlepszym kompanem do rozmowy w tej chwili. Chyba znów się położę.
– Nie szkodzi. Chcę mieć pewność, że nic ci nie
jest. I chętnie tu posiedzę, nawet jeśli nie będziemy rozmawiać. Śpij.
– Dziękuję. Cieszę się, że tu jesteś, naprawdę.
Błażej podszedł do mnie, dotknął mojego policzka i
zajrzał w moje oczy.
– Ja też się z tego cieszę – szepnął czule.
Zbliżył się jeszcze trochę. Jego wzrok spoczął na
moich ustach. Myślałam, że mnie pocałuje. Mimowolnie przypomniał mi się
pocałunek z Cyrylem. Serce mi lekko przyspieszyło, ale nie byłam pewna który z
chłopaków był tego powodem. Błażej się odsunął tak nagle, że poczułam lekkie
rozczarowanie. Nie chciałam tego pokazać, więc położyłam się nie patrząc
w stronę chłopaka.
Kiedy się ponownie obudziłam, okazało się, że
rodzice są już w domu. Tata siedział koło mnie i czytał książkę, a mama
siedziała w kuchni z babcią Kasią. Błażeja już nie było. Zrobiło mi się
przykro, bo się ze mną nie pożegnał. Ale wiedziałam, że mama nie pozwoliłaby mu
zostać. Nie było takiego powodu.
Dostałam kolację, którą zjadłam pod uważnym okiem
mamy. Następnie połknęłam tabletki. Dopiero wtedy mama zabrała się za omawianie
ostatnich wydarzeń. Nie miałam na to ochoty, ale wiedziałam, że od tego nie
ucieknę. Opowiedziałam rodzicom jak znalazłam się pierwszy raz w Centrum
Dowodzenia w szkole. Potem opowiedziałam o drugim spotkaniu. Mama wypytywała o
każdy szczegół, a najbardziej interesowali ją dwaj chłopcy, którzy tu byli.
Wiedziałam, że okłamywanie, czy zatajanie czegoś nie jest dobrym pomysłem, więc
opowiedziałam wszystko. Znów zataiłam pocałunek, jak przy Gabi. Bałam się,
jak tata może na to zareagować. Zawsze uważnie przyglądał się każdemu
chłopakowi pojawiającemu się u nas w domu.
Rozmowa była długa i ciężka. Na szczęście skończyła
się dobrze. Rodzice pozwolili mi spotykać się z Dziećmi Aniołów, ale musiałam
obiecać, że będę uważać w sprawach damsko-męskich.
– Powinnaś się skupić na nauce w szkole i na
rozwoju swoich umiejętności. Sprawy sercowe musisz odłożyć – zawyrokowała mama.
– I przypominam, że każdego chłopaka muszę
zaakceptować. Obaj są co prawda bardzo mili, ale może nie dla ciebie – dodał
tata.
Miałam inne zdanie na ten temat. Wolałam się jednak
nie sprzeczać. Cieszyłam się, że nie zostałam uziemiona na dobre.
– A teraz inna kwestia – mama wstała z kanapy. –
Umówiłam na jutro wizytę u lekarza w sprawie tych twoich zasłabnięć. Twoje
zdrowie jest najważniejsze, więc do końca tygodnia zostajesz w domu, chyba że
lekarz postanowi inaczej. Wzięłam wolne, więc będę z tobą.
Kiwnęłam głową zgadzając się. Nie powiem, żebym
była zadowolona, ale nie miałam nic do gadania. Wystraszyłam ostatnio wszystkich.
Przez resztę tygodnia siedziałam w domu, ale się
nie nudziłam. Gabi zaglądała w wolnym czasie, Sylwia z mojej klasy przynosiłam
lekcje. Dwa razy nawet odwiedziła mnie Amika. Oczywiście przynosiła ze sobą
świeże plotki. Według jej słów bracia się posprzeczali. Nikt nie wiedział o co,
ja jednak się domyślałam. Nie powiedziałam jej nic, choć próbowała mnie podpytać,
kiedy się zorientowała, że znam ich obu.
Kiedy nadszedł weekend byłam pełna sił i miałam
dość siedzenia w czterech ścianach. Namówiłam babcię, byśmy wyszły na spacer.
Rzadko miałyśmy czas tylko dla siebie, więc chętnie na to przystała. Poszłyśmy
na błonia a następnie wzdłuż kanału aż na plażę miejską. Zrobiło się chłodno,
ale pogoda wcale mi nie przeszkadzała. Było mi całkiem przyjemnie.
Mimo września budki z lodami rozstawione na plaży
były wciąż otwarte. Babcia kupiła w jednej z nich dwa lody, następnie
wyszłyśmy na molo.
– Kochanie, jak tam twoje sprawy sercowe? Ten
Błażej jest bardzo sympatyczny.
– Nijak babciu… – westchnęłam. – Od tamtej pory się
nie odzywał…
– A jak miał to zrobić, skoro nie masz komórki?
Zaśmiałam się w odpowiedzi. Babcia miała rację. Poza
tym nie mógł przyjść do domu (ani on, ani Cyryl), bo mama by ich nie wpuściła.
Wyraźnie kazała mi trzymać się od chłopców z daleka. Na szczęście nie była
w stanie kontrolować mnie w szkole. Nie mogłam doczekać się powrotu do „budy”.
– Dziwnie się czuję bez komórki. Jak bez ręki…
– Oj, wnusiu, dobrze ci to zrobi. Jestem pewna.
– Ta…
Zjadłam lody z apetytem. Gdy się odwróciłam, by wracać
do domu, zauważyłam dwóch chłopaków stojących w pewnej odległości od nas. Jeden
z nich miał bliznę na policzku – Paweł, a drugi okulary na nosie – Jakub.
– Cześć! – zawołałam radośnie.
Przywitali się uprzejmie najpierw z moją babcią, a
potem ze mną.
– Co za spotkanie! Co tu robicie? – spytałam
podekscytowana.
– Yyy pewnie to samo co ty. Przyszliśmy na spacer –
Jakub uśmiecha się lekko.
Nie znałam go za dobrze, ale czułam, że nie mówi mi
prawdy. Spojrzałam na Bliznę. Uśmiechał się do mnie tak samo, jak wcześniej w
bunkrach szkoły. Przypomniało mi się jak spotkałam Cyryla. Nie wiedziałam
czemu, ale miałam wrażenie, że żaden z nich nie był na spacerze. Ani Cyryl
wtedy, ani oni teraz. Nie umiałam jednak określić powodu. Może chodziło o
zlokalizowanie jakichś demonów? Mało o nich wiedziałam.
– Nie było cię ostatnio w szkole – Jakub zmienił
temat. – Czy wszystko w porządku z twoim zdrowiem?
– Oczywiście, już mi lepiej. Dziękuję. W poniedziałek
wrócę do szkoły i na pewno zajrzę do Centrum.
– Będziemy tam na ciebie czekać – odpowiedział
Paweł, po czym skinął na kolegę. – Musimy iść. Do zobaczenia.
– Do zobaczenia – uśmiechnęłam się.
Chłopaki odeszli, a ja spojrzałam na babcię.
Patrzyła na mnie z podniesionymi brwiami.
– Kolejni przystojniacy. Uważaj, jak się twój tata
dowie, to zabroni ci tam chodzić. Wciąż uważa, że jesteś za młoda na związki.
– A ty co o tym myślisz?
– Ja myślę, że jak znajdziesz tego jedynego, to nic
cię nie powstrzyma. A to może nastąpić w każdej chwili.
Byłam zadowolona, że miałam babcię przy sobie. Z
radości mocno ją uściskałam.
To by było tyle, póki co. Aga dostała nowe leki, czuje się lepiej i może wracać do szkoły. Czy nowe leki wystarczą na kolejne spotkania z Cyrylem i Błażejem?
Buziaczki
Ag
Komentarze
Prześlij komentarz