Kiedy doszliśmy do celu, poczułam
przyjemny powiew wiatru. Wiedziałam, że jestem tam, gdzie być powinnam. Ale jak
miałam znaleźć dziewczynę?
Zaczęliśmy się uważnie rozglądać, badać
drzewa. Sarah szeptała zaklęcia, Janete dokładnie przyglądała się pniom, a
Phillip badał podłoże. Przez chwilę obserwowałam ich z uśmiechem. Byłam
szczęśliwa, że miałam ich przy sobie. W końcu zamknęłam oczy i przywołałam
obraz młodej dziewczynki śpiewającej piosenkę. Słowa piosenki same przyszły mi
do głowy. Po chwili zaczęły płynąć z moich ust. Poczułam dziwną wibrację w
powietrzu. Otworzyłam oczy i zaskoczona zachłystnęłam się powietrzem ucinając
piosenkę w pół wersu.
Przede mną stała niezwykle piękna
dziewczyna o delikatnych rysach i o smukłej sylwetce. Miała na sobie sukienkę
z kory drzewa, a długie włosy w kolorze żołędzi były ozdobione liśćmi
dębu. Patrzyła na mnie nieprzeniknionym wzrokiem.
– Witajcie młodzi herosi – powiedziała
do nas śpiewnie. – Jestem Belanida.
– Witamy cię driado – Phil podszedł do
mnie i skłonił głowę dziewczynie. – Jestem Phillip Jackson, to Elpidha Iliakos,
Janete Jonas i Sarah White – przedstawił nas.
– Co was tu sprowadza?
– Szukamy pewnej dziewczyny. Ma ona nas
poprowadzić do Matki Zorzy – odpowiedziałam spokojnie.
– Do Matki Zorzy… Masz na myśli Panią
Jasności? – Belanida spytała z wahaniem.
Jej nastawienie się zmieniło. Patrzyła
na nas czujnie i niepewnie. Nie chciałam jej wystraszyć, ale nie wiedziałam
jak to zrobić. Nie mieliśmy czasu na pogaduszki.
– Tak. Zmierzamy do jej ogrodu. To
część naszej misji.
– Hmmm… – driada zamyśliła się i obejrzała
za siebie.
– Czy możesz nam pomóc? – wtrąciła się
Sarah. – Znasz dziewczynę, która się tu kręciła ostatnio? I korítsi onomázei to Alítis.*
Nimfa drgnęła na dźwięk ostatniego słowa.
Jej twarz wyrażała teraz strach. Cofnęła się kawałeczek.
– Nie chcemy jej skrzywdzić! –
zawołałam podnosząc ręce w geście poddania. – Podobno może nam pomóc.
Przez chwilę zrobiło się kompletnie
cicho. Patrzyłam z przyjaciółmi na Belanidę, która kręciła się niespokojna.
Nie była pewna, czy może nam zaufać. Ostatecznie jednak wyprostowała się i
westchnęła.
– Jeśli szukacie Alitis, to jest tutaj.
Ale nie wiem, czy wam pomoże.
– Chcemy z nią chociaż porozmawiać – poprosiłam
cicho.
– Empistévesai
mas** – Phillip postąpił do przodu.
Jego rozbrajający uśmiech sprawił, że
na moment zabrakło mi tchu, a przecież nie uśmiechał się do mnie. W następnej
sekundzie miałam ochotę stanąć pomiędzy nimi i zedrzeć z jego twarzy ten
uśmieszek. Zacisnęłam pięści, aby się opanować, ale już było za późno. Phil
wyczuł moje emocje, bo zatrzymał się w pół kroku. Poczułam rękę na ramieniu. Ciepło
rozchodzące się z tej ręki bardzo mi pomogło. Odwróciłam się i spojrzałam
wprost w oczy Śnieżki.
– Kalýtera?*** – spytała cicho.
Kiwnęłam głową i z powrotem spojrzałam
na driadę. Przyglądała mi się uważnie.
– Chodźcie za mną – powiedziała
odwracając się do nas tyłem.
Szliśmy za nimfą przez dłuższą chwilę pomiędzy
drzewami. Przede mną szła Janete. Rozglądała się dookoła, jakby chciała
zapamiętać drogę. Phil szedł tuż przede nią. Czułam, że chce ze mną
porozmawiać, ale nie mieliśmy na to czasu. Poza tym ja wcale nie chciałam
analizować swojego zachowania, swoich reakcji. Nagle byłam totalnie zmęczona.
Gdybym tylko mogła, położyłabym się spać.
– Zjedz to, bo narobisz nam wszystkim
kłopotów – szepnęła Sarah wręczając mi baton z ambrozji.
Podziękowałam jej i zjadłam go powoli.
Poczułam przypływ energii. Odetchnęłam głęboko. Mogłam działać dalej.
Doszliśmy na skraj parku, gdzie bawiło
się więcej driad i hamadriad. A pomiędzy nimi tańczyła śliczna dziewczyna o białych
włosach zaplecionych w dwa warkocze, które sięgały jej do kolan. Kiedy ją
poznałam, stanęłam jak wryta. W mojej głowie momentalnie pojawiła się
informacja o tej dziewczynie. Używała imienia Alitis, bo nie znała swojego
prawdziwego, ale ja widziałam je w swojej głowie tak, jakbym przed chwilą je
przeczytała. Nazywała się Crystal Lampsi i była heroską tak, jak my. Piosenka,
którą śpiewała, jak była mała, była o niej. Nasza Przybłęda była córką Matki
Zorzy i moją ciotką…
Kiedy ta informacja dotarła do mnie, pisnęłam i osunęłam się w ciemność.
*I korítsi onomázei to Alítis. (czyt.
I koritsi ono mazi to Alitis.) - Ta dziewczyna nazywa się
Przybłęda (Włóczęga); [H κορίτσι ονομάζει τo Aλήτης].
**Empistévesai mas (czyt. Embistewese mas) -
Zaufaj nam; [εμπιστεύεσαι μας].
***Kalýtera (czyt. Kalytera) - Lepiej;
[καλύτερα].
Przybłęda... Alitis to ciotka Elpidhy. I co teraz? Pomoże im? Czy na pewno będzie umiało trafić do ogrodu skoro nie wie o sobie nic?
Taki krótki fragmencik. Pozdrawiam
Ag
Przeczytałem i czekam na dalsze rozdziały. Z.G.
OdpowiedzUsuńmiałam nadzieje na coś długiego a tu coś takiego T-T...
OdpowiedzUsuńCzekam!
Właśnie piszę dalej. Może uda mi się więcej. Pozdrawiam
Usuńładne imię Belanida
OdpowiedzUsuń