Przejdź do głównej zawartości

Stare opowiadanie "Za głosem lasu"

Witam ;)

Ostatnio wygrzebałam stare opowiadanie. Dwa dni je poprawiałam. Oczywiście nie jest dokończone, jak większość moich historyjek. Zastanawiam się, czy się nią podzielić czy, nie. Czy jest ktoś, kto zechce ją przeczytać?

Oto krótki Prolog z tego opowiadania:


Wyjazd na ten obóz nie był moim pomysłem. To Filip, mój starszy brat stryjeczny napomknął delikatnie, że pan Kozłowski szuka kogoś z kwalifi­ka­cjami ratownika, bo jego sprawdzony kolega nie mógł jechać. Pech chciał, że tuż obok siedziała moja mama i stwier­dziła, że to bardzo dobry pomysł. Cóż ja nie byłam tego samego zdania. Specjalnie nie pojechałam na żadne kolonie, rekolekcje czy nie poszłam do jakiejś zwyczajnej pracy by móc spokojnie od­począć w domu. Ale rodzice powtarzali, że to zmarnowany czas. Nie dało się ich przekonać. „Zarobisz trochę pieniędzy i nie narobisz się przy tym za bar­dzo, Alicjo”- tego typu zdania słyszałam za każdym razem, gdy tylko po­dej­mowałam ten temat. Zatem spakowałam się bez prze­konania i przy­je­chałam na miejsce, do Płaskiej, na pole domków let­niskowych nad jezioro. Już wcześ­niej jeździłam wiele razy jako pomoc kuchenna czy ratowniczka, więc wie­działam czego mogę się spo­dzie­wać. Nigdy jednak nie sądziłam, że ten wy­jazd tyle zmieni w moim życiu…


Jest to opowieść o Alicji, która trafiła na młodzieżowy obóz wakacyjny  jako ratownik. Tam jest świadkiem dziwnych zdarzeń… W końcu sama stanie się ich częścią… A zapowiadało się tak spokojnie! 10 dni wakacji – wielka zmiana w życiu.

Znów jest imię Filip... wiem, to moje ulubione... ale to tak stare opowiadanie, że nie chcę już tego zmieniać. Imiona zostają. 

Jeśli jest ktoś zainteresowany, proszę o komentarz. Jeśli nie, schowam to do szuflady.

Ag

Komentarze

  1. Ej ja chcę je przeczytać, wstaw je błagam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm może faktycznie kiedyś wstawię. A może najpierw skończę jedno z tych co już piszę

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Inspirowane grecką mitologią - "Nadzieja bogów" Prolog

Pierwsza historia, która usilnie chce wyciec z mojej głowy jest inspirowana grecką mitologią, a dokładnie serią książek "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy". Tak wiem, to książka dla dzieci, mimo to urzekła mnie bardzo! A może właśnie dlatego? Cóż… żeby nie przedłużać – zaczynamy! Prolog /Potężny Głos Ubrana byłam w zwiewną sukienkę w kolorze nieba o brzasku słońca – błękitu prze­cho­dzącego w róż. Znajdowałam się w niezwykle pięknym miejscu. Wokół mnie migotało ty­siące różnych świateł, rozświetlających czerń mroku. Byłam urzeczona ich ilością. Zrobiłam krok do przodu i zorientowałam się, że unoszę się w powietrzu... Pode mną, daleko w dole, widziałam biało-niebieskie plamy. Coś mi te plamy przypominały… Rozejrzałam się. Tuż za mną z daleka zauważyłam niezwykłą jasność. Z początku była delikatna, z czasem jednak nabierała inten­sy­wności, w końcu musiałam odwrócić wzrok.  – Nie powinnaś tam patrzeć – usłyszałam. Spojrzałam zaskoczona ...

"Nadzieja bogów" Rozdział 23 cz.2

– Vic oddawaj Rydwan, to już nie jest śmieszne – Ian zgrzytnął zębami i zacisnął pięści. – Nie ma mowy. Dlaczego miałbym Wam oddać mój skarb? – zaśmiał się dzieciak. – skarb? Po co ci on? – zapytałam. – Apollo ma za dużo obowiązków, nie sądzicie? Spojrzałam na syna Zeusa z powątpiewaniem. Nie wierzyłam w jego słowa. Chłopak był zbyt zadufany w sobie, by pomyśleć o innych. Ian najwyraźniej myślał tak samo, bo przewrócił oczami. – A o co dokładnie chodzi Hawk? – warknęłam podchodząc bliżej. Czułam narastającą wściekłość. – No cóż… – wzruszył ramionami – Wiedziałem, że nie łatwo będzie was przekonać, więc przejdę do sedna. – Przestał się uśmiechać i spojrzał z powagą. – W końcu mój ojciec zwróci na mnie uwagę. Warknęłam nie mogąc powstrzymać frustracji i spojrzałam w górę. Zeusie, dlaczego muszę rozwiązywać twoje rodzinne problemy z ciebie? Może go przywołać do porządku? – krzyknęłam w myślach. Coś mi jednak mówiło, że nic z tego nie będzie. Bóg Piorunów ustalił dawno te...

"Nadzieja bogów" Rozdział 16 cz.2

Kiedy doszliśmy do celu, poczułam przyjemny powiew wiatru. Wiedziałam, że jestem tam, gdzie być powinnam. Ale jak miałam znaleźć dziewczynę? Zaczęliśmy się uważnie rozglądać, badać drzewa. Sarah szeptała zaklęcia, Janete dokła­dnie przyglądała się pniom, a Phillip badał podłoże. Przez chwilę obserwowałam ich z uśmie­chem. Byłam szczęśliwa, że miałam ich przy sobie. W końcu zamknęłam oczy i przywołałam obraz młodej dziewczynki śpiewającej piosenkę. Słowa piosenki same przyszły mi do głowy. Po chwili zaczęły płynąć z moich ust. Poczułam dziwną wibrację w powietrzu. Otworzyłam oczy i zaskoczona zachłystnęłam się powietrzem ucinając piosenkę w pół wersu. Przede mną stała niezwykle piękna dziewczyna o delikatnych rysach i o smukłej sylwet­ce. Miała na sobie sukienkę z kory drzewa, a długie włosy w kolorze żołędzi były ozdobione liśćmi dębu. Patrzyła na mnie nieprzeniknionym wzrokiem. – Witajcie młodzi herosi – powiedziała do nas śpiewnie. – Jestem Belanida. – Witamy cię driado ...