Pierwsza całe to zdarzenie zauważyła
Sylvia, najstarsza siostra Lyry. Zawołała nas wszystkich podniecona.
– Zobaczcie! Tam się toczy jakaś walka!
Wyszłam z basenu zastanawiając się, co
to ma być za walka. W końcu za domem znajdowały się tylko wody i trzciny. Przecisnęłam
się obok przyjaciółki i stanęłam na skraju działki. To, co zobaczyłam
wywołało ciarki na moich plecach. Dwoje młodych osób (na oko w moim wieku)
stało w wodzie. Byli na tyle daleko od brzegi, że powinni zatonąć, oni
jednak utrzymywali się na powierzchni wody. Mieli na sobie zwykłe młodzieżowe,
letnie ubrania. Z tej odległości nie potrafiłam określić jakiej są płci.
– Czy oni mają miecze? – usłyszałam
niedowierzanie w głosie ojca Lyry.
Zamrugałam i spojrzałam ponownie. Pan Novak
miał rację! Tych dwoje skakało w miejscu i wymachiwało mieczami. Zupełnie
jakby walczyli! Tylko z kim lub czym? Z początku miałam trudności z dojrzeniem
drugiej strony pojedynku. Zmrużyłam oczy i skupiłam się na brązowej,
dużej plamie poruszającej się w wodzie. Mgła, która nagle pojawiła się nad
wodami skutecznie mi przeszkadzała. Po dłuższej chwili dostrzegłam zarys…
smoka?
– Co jest… ? – rzuciłam bardziej do
siebie niż do otaczających mnie ludzi.
Postać, z którą walczyła ta dwójka była
bardzo podobna do smoka, a właściwie była połączeniem smoka i węża.
Długie szyja i ogon potwora wiły się wokół walczącej młodzieży. Wyglądał na
bardzo silnego i niebezpiecznego. Jego sylwetka coś mi przypominała, tylko nie
pamiętałam co…
– Elpidha, pamiętasz jak szukałyśmy
informacji o mitologii greckiej na łacinę? – spytała Lyra szeptem.
Kiwnęłam głową. Sporo się wtedy
dowiedziałam o bogach i herosach.
– A pamiętasz taką rycinę w Mitopedii?
Wypisz wymaluj ta bestia! – ostatnie zdanie pisnęła przejęta, jakby była pod
wrażeniem.
Aż krzyknęłam cicho przypominając sobie
obrazek, o którym mówiła. Artykuł opowiadał o mitologicznym potworze Pythonie,
który strzegł wejścia do wyroczni w Delfach, a którego zabił Apollo, bóg sztuki.
Przyjrzałam mu się dokładnie. Nie mógł być prawdziwy! To się nie działo
naprawdę… Zaczęłam się rozglądać dookoła doszukując się kamer, mieszkając w pobliżu
Miami wielokrotnie widziałam różne dziwne sceny nakręcane przez ekipy filmowe.
Byłam pewna, że teraz byliśmy świadkami właśnie takiej sceny.
– Czego szukasz? – zainteresowała się
koleżanka Sylvii.
– Yyyy… Kamer – przyznałam.
– Są tam – wskazała na trzcinki za
kolejną posiadłością – i tam, za tym potworem, i jeszcze tam pod drzewem.
Zerknęłam w te miejsca, zmrużyłam oczy.
Jednak, bez względu na to, jak bardzo wysilałam wzrok, nic nie widziałam.
Jakim cudem? Co było nie tak z moimi oczami?
W trakcie moich rozważań młodzi ludzie
zmienili taktykę i nacierali na potwora z obu stron. Nie mieli łatwego zadania,
gdyż smok wymachiwał w nich zarówno ogonem jak i głową zupełnie nie
zrażając się ciosami zadawanymi przez miecze. Musiał mieć silny pancerz.
Obserwujący wszystko ludzie
wykrzykiwali różne dopingujące frazesy. Tylko ja stałam cicho, jak
zahipnotyzowana. Dokładnie sześć minut i trzydzieści sekund po tym, jak
młodzi wojownicy zmienili styl walki, jeden z nich wzleciał na lekkiej
fali, (która wzięła się z nikąd) i wbił nóż między oczami potwora. Wody
się lekko wzburzyły, smok wydał z siebie nieprzyjemne charczenie i upadł w mokradła.
Miałam wrażenie, że zanim wpadł do wody zamienił się w pył… Ale to byłoby takie
nienormalne…
– Wow! – zawołała Lyra – to było
nieziemskie! Dlaczego ja nic wcześniej o tym nie wiedziałam? Hej, może
załapaliśmy się na jakieś ujęcia? Jak myślicie, o czym może być ten film? Znacie
tych aktorów? – Była tak podekscytowana, że trajkotała bez przerwy, nie
czekając na odpowiedzi.
Nie rozumiałam, dlaczego wszyscy wokoło
mnie uważali, że była to scena z jakiegoś filmu. Dlaczego tylko ja nie
widziałam żadnych kamer? Rozejrzałam się w poszukiwaniu dwójki młodych
bohaterów tego zdarzenia. Stali sobie wśród krzaków rosnących na bagnach i się
kłócili. Wytężyłam wzrok, by się im przyjrzeć. Miecze zniknęły z ich rąk. Zauważyłam,
że jedno z nich miało dłuższe i jaśniejsze włosy. To była zdecydowanie dziewczyna.
Chłopak miał czarne włosy, był wyższy i zapewne starszy. Krzyczał na
swoją towarzyszkę. Dziewczyna trzymała się za rękę, odwrócona do niego bokiem.
Wyglądało na to, że była ranna. Chciałam im pomóc, podejść i wypytać, co to
było, ale wiedziałam, że wody i trzciny w tym miejscu były zdradliwe. Jak to
możliwe, że ta dwójka utrzymywała się na powierzchni bez większego problemu?
– Elpi, chodź, trzeba coś zjeść –
zawołała Olivia spokojnym głosem, druga siostra Lyry.
Przez moment wahałam się, co zrobić, w
końcu zrezygnowana ruszyłam za nią do domu.
– Szkoda, że się tak szybko zwinęli… –
zagadała, gdy się z nią zrównałam. – Miałam nadzieję na jakieś autografy…
– Zwinęli? – wymknęło mi się. Przecież
oni wciąż tam stali. Jak mieli się zwinąć?
– No tak, nie widziałaś tej łodzi
ekipy? Zabrali tego potwora i popłynęli.
Stanęłam jak wryta. Łódź? Jaka łódź?
Wytężyłam swój umysł, przeczesując w pamięci to niedawne zdarzenie. Pamiętałam
łódź, ale ona przepływała daleko w tle. Nie dopłynęła do walczących. Z resztą w
te trzciny nie da się tak po prostu wpłynąć łodzią, zwłaszcza taką, która
pomieściłaby tego smoka.
– Coś tam widziałam – stwierdziłam
wymijająco.
Przez całą kolację myślałam o tym, co widziałam
i czego nie widziałam. Nie mogłam zrozumieć całej sytuacji. Moje milczenie
zwróciło uwagę pani Novak, bo spojrzała na mnie zatroskanym wzrokiem.
– Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie
blada.
– Chyba to zmęczenie – odpowiedziałam
słabym głosem. Nie chciałam się przyznać, do tego, że zaczynałam mieć wątpliwości,
co do jasności swojego umysłu. – Mama znów obudziła mnie z samego rana.
– Chyba nie o świcie, co? – Lyra
patrzyła na mnie zaciekawiona.
– Nie, ona wstała o świcie, mi
pozwoliła spać do szóstej rano.
– Ta Auge oszalała! – zawołała pani
Novak – Wakacje są po to, by odpoczywać!
– Cóż, my wakacji nie mamy. W wakacje
jest najwięcej pracy z turystami – jęknęłam.
Wcale mi się to nie podobało, ale
nigdy nie powiedziałam tego mamie. To był nasz jedyny zarobek.
Po skończonym posiłku dostałam do ręki
kubek ciepłej, gorzkiej czekolady i usiadłam przed telewizorem. Moja
przyjaciółka chciała koniecznie sprawdzić, czy w wiadomościach lokalnych
będzie wzmianka o kręconym filmie. Mnie to nie interesowało, nie chciałam już
o tym myśleć, czy rozmawiać. Jednak ilekroć zamykałam oczy, widziałam tych
dwoje stojących na mokradłach i kłócących się zawzięcie. Nie mogłam sobie tego wymyślić! – krzyknęłam w duchu.
Czekolada była taka smaczna i tak
przyjemnie rozgrzewała, że nim się zorientowałam spałam mocno, a moje sny
nawiedzały mitologiczne postaci: bogowie, herosi, potwory. W tych
wszystkich scenach nie było ładu i składu. Postacie pojawiały się, a zaraz
potem znikały, jakby nie chciało im się zostać na dłużej. W końcu wir obrazów
ustał i znalazłam się w starogreckiej budowli.
Co się dzieje? znowu jakieś dziwne sny? Czyżby była to zapowiedź poważnych zmian w życiu Elpidhy?
I tyle w dniu dzisiejszym.
Buziaki!
GG
Novak! nie mogłaś się powstrzymać?
OdpowiedzUsuńAkcent słowiański musiał być oczywiście
Usuń