Przejdź do głównej zawartości

"Nadzieja bogów" Rozdział 1 cz.2

Pierwsza całe to zdarzenie zauważyła Sylvia, najstarsza siostra Lyry. Zawołała nas wszy­stkich podniecona.
– Zobaczcie! Tam się toczy jakaś walka!
Wyszłam z basenu zastanawiając się, co to ma być za walka. W końcu za domem znaj­dowały się tylko wody i trzciny. Przecisnęłam się obok przyja­ciółki i stanęłam na skraju dział­ki. To, co zobaczyłam wywołało ciarki na moich plecach. Dwoje młodych osób (na oko w moim wieku) stało w wodzie. Byli na tyle daleko od brzegi, że powinni zatonąć, oni jednak utrzy­mywali się na powierzchni wody. Mieli na sobie zwykłe młodzieżowe, letnie ubrania. Z tej odległości nie potrafiłam określić jakiej są płci.
– Czy oni mają miecze? – usłyszałam niedowierzanie w głosie ojca Lyry.
 Zamrugałam i spojrzałam ponownie. Pan Novak miał rację! Tych dwoje skakało w miej­scu i wymachiwało mieczami. Zupełnie jakby walczyli! Tylko z kim lub czym? Z początku mia­łam trudności z dojrzeniem drugiej strony poje­dynku. Zmrużyłam oczy i skupiłam się na brą­zo­wej, dużej plamie poru­szającej się w wodzie. Mgła, która nagle pojawiła się nad wodami sku­tecznie mi przeszkadzała. Po dłuższej chwili dostrzegłam zarys… smoka?
– Co jest… ? – rzuciłam bardziej do siebie niż do otaczających mnie ludzi.
Postać, z którą walczyła ta dwójka była bardzo podobna do smoka, a właś­ciwie była połą­czeniem smoka i węża. Długie szyja i ogon potwora wiły się wokół walczącej młodzieży. Wy­glą­dał na bardzo silnego i niebezpiecznego. Jego sylwetka coś mi przypomi­nała, tylko nie pa­miętałam co…
– Elpidha, pamiętasz jak szukałyśmy informacji o mitologii greckiej na łacinę? – spytała Lyra szeptem.
Kiwnęłam głową. Sporo się wtedy dowiedziałam o bogach i herosach.
– A pamiętasz taką rycinę w Mitopedii? Wypisz wymaluj ta bestia! – ostat­nie zdanie pisnęła przejęta, jakby była pod wrażeniem.
Aż krzyknęłam cicho przypominając sobie obrazek, o którym mówiła. Artykuł opowiadał o mitologicznym potworze Pythonie, który strzegł wejścia do wyro­czni w Delfach, a którego zabił Apollo, bóg sztu­ki. Przyjrzałam mu się dokład­nie. Nie mógł być prawdziwy! To się nie działo naprawdę… Zaczęłam się rozglądać dookoła doszukując się kamer, mieszkając w pob­liżu Miami wielo­krotnie widziałam różne dziwne sceny nakręcane przez ekipy filmowe. Byłam pewna, że teraz byliśmy świadkami właśnie takiej sceny.
– Czego szukasz? – zainteresowała się koleżanka Sylvii.
– Yyyy… Kamer – przyznałam.
– Są tam – wskazała na trzcinki za kolejną posiadłością – i tam, za tym potworem, i jesz­cze tam pod drzewem.
Zerknęłam w te miejsca, zmrużyłam oczy. Jednak, bez względu na to, jak bardzo wysi­lałam wzrok, nic nie widziałam. Jakim cudem? Co było nie tak z moimi oczami?
W trakcie moich rozważań młodzi ludzie zmienili taktykę i nacierali na potwora z obu stron. Nie mieli łatwego zadania, gdyż smok wymachiwał w nich zarówno ogonem jak i głową zupełnie nie zrażając się ciosami zadawanymi przez miecze. Musiał mieć silny pancerz.
Obserwujący wszystko ludzie wykrzykiwali różne dopingujące fra­zesy. Tylko ja stałam cicho, jak zahipnotyzowana. Dokładnie sześć minut i trzydzieści sekund po tym, jak młodzi wojownicy zmienili styl walki, jeden z nich wzleciał na lekkiej fali, (która wzięła się z ni­kąd) i wbił nóż między oczami potwora. Wody się lekko wzburzyły, smok wydał z siebie nieprzy­jemne charczenie i upadł w mokradła. Miałam wrażenie, że zanim wpadł do wody zamienił się w pył… Ale to byłoby takie nienormalne…
– Wow! – zawołała Lyra – to było nieziemskie! Dlaczego ja nic wcześniej o tym nie wie­działam? Hej, może załapaliśmy się na jakieś ujęcia? Jak myśli­cie, o czym może być ten film? Znacie tych aktorów? – Była tak podekscy­towana, że trajkotała bez przer­wy, nie czekając na odpowiedzi.
Nie rozumiałam, dlaczego wszyscy wokoło mnie uważali, że była to scena z jakiegoś filmu. Dlaczego tylko ja nie widziałam żadnych kamer? Rozej­rzałam się w poszukiwaniu dwój­ki młodych bohaterów tego zdarzenia. Stali sobie wśród krzaków rosnących na bagnach i się kłócili. Wytężyłam wzrok, by się im przyjrzeć. Miecze zniknęły z ich rąk. Zauważyłam, że jedno z nich miało dłuższe i jaśniejsze włosy. To była zdecydowanie dziewczyna. Chłopak miał czar­ne włosy, był wyższy i zapewne starszy. Krzyczał na swoją towarzyszkę. Dziewczyna trzy­mała się za rękę, odwrócona do niego bokiem. Wyglądało na to, że była ranna. Chciałam im pomóc, podejść i wypytać, co to było, ale wiedziałam, że wody i trzciny w tym miejscu były zdradliwe. Jak to możliwe, że ta dwójka utrzymywała się na powierzchni bez większego problemu?
– Elpi, chodź, trzeba coś zjeść – zawołała Olivia spokojnym głosem, druga siostra Lyry.
Przez moment wahałam się, co zrobić, w końcu zrezygnowana ruszyłam za nią do domu.
– Szkoda, że się tak szybko zwinęli… – zagadała, gdy się z nią zrównałam. – Miałam na­dzieję na jakieś autografy…
– Zwinęli? – wymknęło mi się. Przecież oni wciąż tam stali. Jak mieli się zwinąć?
– No tak, nie widziałaś tej łodzi ekipy? Zabrali tego potwora i popłynęli.
Stanęłam jak wryta. Łódź? Jaka łódź? Wytężyłam swój umysł, przeczesując w pamięci to niedawne zdarzenie. Pamiętałam łódź, ale ona przepływała daleko w tle. Nie dopłynęła do walczących. Z resztą w te trzciny nie da się tak po prostu wpłynąć łodzią, zwłaszcza taką, która pomieściłaby tego smoka.
– Coś tam widziałam – stwierdziłam wymijająco.

Przez całą kolację myślałam o tym, co widziałam i czego nie widziałam. Nie mogłam zro­zumieć całej sytuacji. Moje milczenie zwróciło uwagę pani Novak, bo spojrzała na mnie za­troskanym wzrokiem.
– Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada.
– Chyba to zmęczenie – odpowiedziałam słabym głosem. Nie chciałam się przyznać, do tego, że zaczynałam mieć wątpliwości, co do jasności swojego umysłu. – Mama znów obudziła mnie z sa­mego rana.
– Chyba nie o świcie, co? – Lyra patrzyła na mnie zaciekawiona.
– Nie, ona wstała o świcie, mi pozwoliła spać do szóstej rano.
– Ta Auge oszalała! – zawołała pani Novak – Wakacje są po to, by odpo­czywać!
– Cóż, my wakacji nie mamy. W wakacje jest najwięcej pracy z turystami – jęknęłam.
Wca­le mi się to nie podobało, ale nigdy nie powiedziałam tego mamie. To był nasz jedyny za­robek.
Po skończonym posiłku dostałam do ręki kubek ciepłej, gorzkiej czekola­dy i usiadłam przed telewizorem. Moja przyjaciółka chciała koniecznie spraw­dzić, czy w wiadomościach lo­kalnych będzie wzmianka o kręconym filmie. Mnie to nie interesowało, nie chciałam już o tym myśleć, czy rozmawiać. Jednak ilekroć zamykałam oczy, widziałam tych dwoje stojących na mokrad­łach i kłócących się zawzięcie. Nie mogłam sobie tego wymyślić! – krzyknęłam w duchu.

Czekolada była taka smaczna i tak przyjemnie rozgrzewała, że nim się zorientowałam spałam mocno, a moje sny nawiedzały mitologiczne postaci: bogowie, herosi, potwory. W tych wszystkich scenach nie było ładu i składu. Postacie pojawiały się, a zaraz potem znikały, jakby nie chciało im się zostać na dłużej. W końcu wir obrazów ustał i znalazłam się w starogreckiej budowli.


Co się dzieje? znowu jakieś dziwne sny? Czyżby była to zapowiedź poważnych zmian w życiu Elpidhy?
I tyle w dniu dzisiejszym.
Buziaki!

GG

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Inspirowane grecką mitologią - "Nadzieja bogów" Prolog

Pierwsza historia, która usilnie chce wyciec z mojej głowy jest inspirowana grecką mitologią, a dokładnie serią książek "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy". Tak wiem, to książka dla dzieci, mimo to urzekła mnie bardzo! A może właśnie dlatego? Cóż… żeby nie przedłużać – zaczynamy! Prolog /Potężny Głos Ubrana byłam w zwiewną sukienkę w kolorze nieba o brzasku słońca – błękitu prze­cho­dzącego w róż. Znajdowałam się w niezwykle pięknym miejscu. Wokół mnie migotało ty­siące różnych świateł, rozświetlających czerń mroku. Byłam urzeczona ich ilością. Zrobiłam krok do przodu i zorientowałam się, że unoszę się w powietrzu... Pode mną, daleko w dole, widziałam biało-niebieskie plamy. Coś mi te plamy przypominały… Rozejrzałam się. Tuż za mną z daleka zauważyłam niezwykłą jasność. Z początku była delikatna, z czasem jednak nabierała inten­sy­wności, w końcu musiałam odwrócić wzrok.  – Nie powinnaś tam patrzeć – usłyszałam. Spojrzałam zaskoczona ...

"Nadzieja bogów" Rozdział 23 cz.2

– Vic oddawaj Rydwan, to już nie jest śmieszne – Ian zgrzytnął zębami i zacisnął pięści. – Nie ma mowy. Dlaczego miałbym Wam oddać mój skarb? – zaśmiał się dzieciak. – skarb? Po co ci on? – zapytałam. – Apollo ma za dużo obowiązków, nie sądzicie? Spojrzałam na syna Zeusa z powątpiewaniem. Nie wierzyłam w jego słowa. Chłopak był zbyt zadufany w sobie, by pomyśleć o innych. Ian najwyraźniej myślał tak samo, bo przewrócił oczami. – A o co dokładnie chodzi Hawk? – warknęłam podchodząc bliżej. Czułam narastającą wściekłość. – No cóż… – wzruszył ramionami – Wiedziałem, że nie łatwo będzie was przekonać, więc przejdę do sedna. – Przestał się uśmiechać i spojrzał z powagą. – W końcu mój ojciec zwróci na mnie uwagę. Warknęłam nie mogąc powstrzymać frustracji i spojrzałam w górę. Zeusie, dlaczego muszę rozwiązywać twoje rodzinne problemy z ciebie? Może go przywołać do porządku? – krzyknęłam w myślach. Coś mi jednak mówiło, że nic z tego nie będzie. Bóg Piorunów ustalił dawno te...

"Nadzieja bogów" Rozdział 16 cz.2

Kiedy doszliśmy do celu, poczułam przyjemny powiew wiatru. Wiedziałam, że jestem tam, gdzie być powinnam. Ale jak miałam znaleźć dziewczynę? Zaczęliśmy się uważnie rozglądać, badać drzewa. Sarah szeptała zaklęcia, Janete dokła­dnie przyglądała się pniom, a Phillip badał podłoże. Przez chwilę obserwowałam ich z uśmie­chem. Byłam szczęśliwa, że miałam ich przy sobie. W końcu zamknęłam oczy i przywołałam obraz młodej dziewczynki śpiewającej piosenkę. Słowa piosenki same przyszły mi do głowy. Po chwili zaczęły płynąć z moich ust. Poczułam dziwną wibrację w powietrzu. Otworzyłam oczy i zaskoczona zachłystnęłam się powietrzem ucinając piosenkę w pół wersu. Przede mną stała niezwykle piękna dziewczyna o delikatnych rysach i o smukłej sylwet­ce. Miała na sobie sukienkę z kory drzewa, a długie włosy w kolorze żołędzi były ozdobione liśćmi dębu. Patrzyła na mnie nieprzeniknionym wzrokiem. – Witajcie młodzi herosi – powiedziała do nas śpiewnie. – Jestem Belanida. – Witamy cię driado ...