– Ja… ja nie wiem… sss… skąd się tu
wzięłam… – zaczęłam się jąkać ze strachu. – To.. to jest sen! To… nie dzieje
się naprawdę! – jęczałam z rozpaczy. Chciałam się obudzić, musiałam się obudzić!!
Apollo uśmiechnął się do mnie ciepło.
– Sen nie przeczy temu, że to dzieje
się naprawdę. Choć nie powinno cię tu być… – wyglądał na zatroskanego. – Skoro
już tu jesteś to zbliż się i pytaj, szukająca – odezwał się po chwili
milczenia.
– Ja… – wyszeptałam speszona, –
szukająca?
– Skoro pojawiłaś się u wyroczni
delfickiej to na pewno masz jakieś pytanie.
Jego spokojny ton miał mnie chyba
uspokoić, ale jego słowa sprawiły, że się jedynie bardziej zdenerwowałam.
– U wyroczni? Ja… – próbowałam ogarnąć
umysłem całą sytuację. – Nie chciałam, ja… gdzie?
I nagle w moim umyśle zabłyszczały
różne informacje o starożytnej Grecji. Apollo był Bogiem Wyroczni – delfickiej
wyroczni. Świątynia w tym mieście była poświęcona jemu. Stałam właśnie w tej
świątyni! To było bardzo nierealne… przecież została zniszczona wieki temu.
Aktualnie w Delfach znajdowały się jej ruiny… Wzięłam głęboki oddech.
– Co ja tu robię? – spytałam pewnym
siebie głosem. Nie wiem skąd pojawiła się ta pewność siebie, ale uważałam, że
to właśnie było pytanie, które powinnam zadać. – I dlaczego właśnie ja?
Młody bóg spojrzał za siebie na
marmurowy stożek. Zrobiłam to samo. Tuż za nim pojawiła się bardzo dziwna
zielona mgła. Nie wyglądała zachęcająco, rozprzestrzeniała się w naszą
stronę. Już chciałam uciekać, kiedy ta mgła się nagle zatrzymała u stóp Apolla,
a potem momentalnie się cofnęła.
– Liakáda
mou, jesteś tu, a to oznacza, że
nadszedł już czas wypełnienia Prophiteías
tou Íliou*.
A szkoda… tak szybko ten czas minął, nie zdążyłem się nacieszyć…
– Przepowiedni Słońca? –
przetłumaczyłam automatycznie frazę przerywając mu. Jak przystało na
dziewczynę o greckim imieniu znałam dobrze ten język. – A co to jest?
– Ech… ta młodzież…
Apollo pokręcił głową teatralnie.
Zupełnie jakby sam nie należał do młodzieży. Przecież był w moim wieku!
Czekałam cierpliwie, co mi odpowie. Po dłuższej chwili spojrzał na mnie
z lekkim uśmiechem na swojej przystojnej twarzy.
– Liakáda
mou, wszystkiego dowiesz się wkrótce.
To nazywanie mnie „Słoneczkiem” było
irytujące. Zwłaszcza gdy te słowa były wypowiadane przez tak przystojnego i
aroganckiego młodzieńca. Po za tym, po wcześniejszym spotkaniu z potężnym
Bogiem Słońca nie wydawało mi się to na miejscu.
– Nie nazywaj mnie tak. Nie jestem
TWOIM słoneczkiem! – warknęłam.
– Dlaczego? Przecież to jak najbardziej
na miejscu – zaśmiał się. – Ale dobrze, jak sobie życzysz. – Znów na mnie
spojrzał. Z jego twarzy zniknęło rozbawienie. W oczach pojawiła się powaga. – Prophiteía tou Íliou stała się faktem
twoich czasów. W takim razie niedługo znów się zobaczymy. A tym czasem – czas
się obudzić Iliakí Elpídha**.
Nagle zrobiło się ciemno, a kiedy
zamrugałam, przed oczami miałam biały sufit. Potrzebowałam chwili, by
zrozumieć, gdzie się znajdowałam… Zasnęłam w domu Lyry na kanapie. Nie był to
pierwszy raz. Mama z całą pewnością, została o tym fakcie powiadomiona, więc
nie musiałam się przejmować.
Usiadłam próbując zebrać myśli. Nie
było to łatwe. Miałam dziwne wrażenie, że ten sen wcale nie był sennym
marzeniem, wymyślonym przez mój umysł. Apollo powiedział: „Sen nie przeczy
temu, że to dzieje się naprawdę”. Ale jak to możliwe? Przecież Delf już nie
ma. Czy to możliwe, że byłam świadkiem jakiejś rozmowy z przed tysięcy lat? To śmieszne – krzyknęłam w myślach
podrywając się na nogi. Przez chwilę zrobiło mi się czarno przed oczami, więc
się zachwiałam. Kiedy się uspokoiłam, ruszyłam do ogrodu. Bogowie greccy nie istnieją, nigdy nie istnieli, to tylko wymysły
ludzi! – powtarzałam w duchu.
Wyszłam na podwórze. Powietrze było
ciepłe i rześkie. Odetchnęłam głęboko parę razy. Czułam jak wracają mi siły.
Odsunęłam myśli o snach, greckich bogach czy mitologii. Skupiłam się jedynie na
rozgwieżdżonym niebie. Było takie piękne... Rzadko miałam okazję je oglądać, bo
w centrum miasta, czy po stronie wschodniej, gdzie mieszkałam nie było na to
szans przez światła lamp i reflektorów.
Przyjrzałam się uważnie gwiazdom w
poszukiwaniu gwiazdozbiorów. Znalazłam Gwiazdę Polarną i Małą Niedźwiedzicę.
Dookoła niej wił się Smok, a poniżej znajdowała się Wielka Niedźwiedzica. Po
drugiej stronie znalazłam Kasjopeję i Perseusza. Skrzywiłam się zdając sobie
sprawę, że oglądając niebo nie ucieknę od mitów. To właśnie postacie mityczne
zostały „przeniesione na niebo jako gwiazdozbiory”. Przestałam szukać
kształtów i tylko rozglądałam się w około. Byłam ciekawa czy widok gwiazd w
kosmosie, jaki widziałam w swoim poprzednim śnie, był faktycznie
prawdziwy. Chciałabym kiedyś dowiedzieć się, jak naprawdę to wygląda.
– Czas się obudzić Iliakí Elpídha – zabrzęczało mi w uszach, zupełnie jakby Apollo
stał koło mnie i szeptał mi do ucha.
Miałam wrażenie, jakoby ta pobudka
dotyczyła czegoś głębszego, że nie chodziło o samo wstanie z kanapy… I jeszcze
to, w jaki sposób wymawiał moje nazwisko… jak gdyby nie chodziło o zwykłe imię
i nazwisko, tylko o głębszy sens tych słów – Iliakí Elpída czyli Słoneczna
Nadzieja. Pominęłam fakt, że moje rodowe nazwisko miało inną końcówkę…
Stałam jeszcze chwilę, a kiedy zrobiło
się chłodno, odwróciłam się w stronę domu. Niebo na wschodzie pojaśniało.
Świtało... „Jutrzenka zawsze będzie potrzebna” – przypomniałam sobie. Chcąc
nie chcą przyznałam rację. Bez świtu byłoby dziwnie. Niebo o brzasku miało piękną
barwę.
– Czeeść – usłyszałam przed sobą i aż
podskoczyłam.
Przede mną stał młody chłopak, mniej
więcej w moim wieku. Miał na sobie krótkie, luźne bojówki i długą, sportową
koszulkę. Włosy miał kręcone, a jego brodę ozdabiała kozia bródka. Jednak
najdziwniejszym w jego wyglądzie był fakt, że spod spodek wyłaniały się owłosione,
kozie nogi… A z głowy wyrastały różki.
– No nie! – krzyknęłam i zaraz zakryłam
usta. Nie chciałam nikogo obudzić. – Kolejne mitologiczne stworzenie – jęknęłam
ciszej. – Co to jest? Ktoś mi robi jakiś kawał, czy co?
Kozłonóg wyszczerzył zęby, był wyraźnie
zmieszany. Przystępował z nogi na nogę, a właściwie z kopyta na kopyto.
– Yyy… no… nie…
Wyraźnie nie wiedział, co ma teraz
powiedzieć, a to przecież on przyszedł do mnie.
– To jest kawał czy naprawdę przede mną
stoi satyr? Tłumacz się!
Kozłonóg odetchnął głęboko, spojrzał
przez ramię za siebie, po czym zwrócił się do mnie.
– Naprawdę jestem satyrem – powiedział.
– Na imię mam Dexter. Nie mamy wiele czasu, więc skoro mamy już za sobą kwestię
mojej tożsamości, to poproszę, byś za mną poszła.
– Gdzie i po co? – spytałam
buńczucznie.
– Jeśli się nie pospieszymy wyślą
innego potwora. Musimy iść tam, gdzie będziesz bezpieczna.
– Czyli gdzie? Do domu, chcesz mnie
odprowadzić do domu?
Satyr pokręcił głową i znów poruszył
się niespokojnie w miejscu.
– W domu cię wytropią… Musisz iść ze
mną do obozu.
Niewiele rozumiałam z tej rozmowy. Nie
widziałam sensu, w tym wszystkim, co mnie do tej pory spotkało. A może to
wciąż był sen? Już chciałam zacząć się wykłócać, że nigdzie nie idę, kiedy
nagle, tuż nad nami rozbłysło potężne światło, a z jego wnętrza rozległ się
Ten Głos.
– ELPIDHO!
Podskoczyliśmy przerażeni. Światło
zgasło zostawiając mi mroczki przed oczami. Chłopak zabeczał gapiąc się w
niebo. Dobrze znałam ten ton i głos… Słyszałam go już dwukrotnie wcześniej…
Chociaż byłam przerażona zdałam sobie sprawę, że wokół mnie działy się rzeczy,
których nie rozumiałam, a Dexer wydawał się wiedzieć, co się działo. Kiedy
szarpnął mnie za rękę i pociągnął za sobą, nie protestowałam tylko
pobiegłam w stronę ulicy, gdzie stał samochód. Na przednich siedzeniach
siedzieli chłopak i dziewczyna. Ci sami, którzy wczoraj walczyli ze smokiem.
Kilka słów o języku greckim: kreska nad literą oznacza sylabę akcentowaną w wyrazie. W wyrazach jednosylabowych akcentów się nie zaznacza.
*Prophiteías tou Íliou (czyt. Profitias tu Iliu) - dokładnie: Przepowiedni Słońca [Προφητείας
του Ήλιου]; Prophiteía oznacza Przepowiednia [Προφητεία
του Ήλιου].
**Iliakí Elpída (czyt. Iljaki Elpidha) - Słoneczna Nadzieja [Ηλιακή Ελπίδα].
Imię naszej bohaterki Elpidha ('dh' czyta się jak twarde 'd', podobne do angielskiego 'th' w wyrazie 'there') oznacza właśnie "Nadzieja". Mogę zdradzić, że jej nazwisko brzmi Iliakos czyli "Słoneczny".
W końcu przechodzimy dalej...
Czyżby mitologia nie była tylko fikcją? Co znaczą te słowa? I kim jest ta dwójka młodych ludzi?
Dowiemy się wkrótce
Pozdrawiam
GG
Już wiem, bo przeczytałam stronę z opisami bohaterów :D haha wiem kto to.
OdpowiedzUsuńCzytam dalej z zaciekawieniem.
Dzięki.
UsuńI cóż... strony wiele wyjaśniają.