Rozdział 6 / Rodzinna przepowiednia
Siedziałam na kanapie w salonie Wielkiego Domu. Przy mnie, po prawej stronie siedziała moja odmieniona mama. Janete siedziała po mojej lewej i trzymała mnie za rękę. Na drugiej sofie usadowiła się rodzina Jacksonów, a obok nich stał Chejron w swoim wózku. Na stoliku stała taca z herbatą i muffinkami. Bradley i Dexter wrócili do obozu. Byłam pewna, że lada chwila wszyscy obozowicze będą wiedzieli, co się wydarzyło.
– To może zacznę od początku – mama uśmiechnęła się lekko i
pogładziła mnie po włosach. – Poznałam twojego tatę na Florydzie, gdzie
surfował z przyjaciółmi. Miał na imię Orion i był herosem.
– Co? – pisnęłam – Orion? Chyba nie TEN Orion? – spytałam
przypominając sobie jej opowieści o Bogini Zorzy Porannej zakochanej w
Orionie, synu Posejdona. Ich historia nie skończyła się szczęśliwie…
– Nie, ale w pewien sposób mi go przypominał… Być może to właśnie
dlatego zwrócił moją uwagę.
Dziwnie się poczułam, kiedy zdałam sobie sprawę, że te opowieści
dotyczyły mojej własnej matki… To było takie nierealne… Byłam wychowywana
przez boginię! Jak to w ogóle możliwe?
– Twój ojciec nigdy nie wykazywał żadnych niezwykłych uzdolnień,
nawet nie wiedział kim był, ale ja to wyczułam. Oczarował mnie i nim się zorientowałam, zaszłam w ciążę. To mnie trochę otrzeźwiło. Chciałam się dowiedzieć, kto był jego ojcem. Dlaczego się nie ujawnił? Znałam jego matkę i zdecydowanie była śmiertelniczką… Odkryłam prawdę o twoim dziadku jeszcze przed twoim urodzeniem – przestała się już uśmiechać. Wyglądała tak, jak sześć lat temu, gdy pytałam ją o tatę. – Mogłam nie szukać, mogłam odpuścić, bo wiedza o tożsamości ojca Oriona przyprawiła go o śmierć…
– Jak to? – w gardle mi zaschło.
– Otóż… Twoim dziadkiem okazał się mój brat Ílios*… Stary bóg słońca…
W pokoju zaległa przerażająca cisza. Wszyscy przetrawialiśmy tę informację… A jednak łączyło mnie bliskie pokrewieństwo z Heliosem i to z dwóch stron! Był moim dziadkiem i wujkiem jednocześnie. Jak ja miałam się do niego zwracać?
– Kiedy zorientował się, że poszukuję prawdy, przyszedł do nas.
Orion nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Nie chciał przyjąć do wiadomości, że jego ojcem był bóg, a ukochaną bogini. Wybiegł z domu. Chciałam pobiec za nim, ale Helios zagroził mi drogę. Powiedział, że wiąże z tobą przyszłość i, że mam o siebie dbać. A potem dodał słowa, które wbiły mi się w pamięć: „Nie po to się trudziłem, żebyś to zniszczyła siostrzyczko.”
– Co to znaczyło? – szepnęła Jany.
Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się słabo. Byłam jej wdzięczna za to pytanie, ja nie potrafiłam wydobyć z siebie głosu.
– Helios znał mnie dobrze. Wiedział, że nie przebolałam olbrzyma Oriona, który zginął zanim zdążyłam się z nim związać… Wszystko zaplanował…
Widzicie…
Mama na chwilę zamilkła najwyraźniej zastanawiając się, jak powinna nam to wyjaśnić. W mojej głowie ponownie pojawiła się scena ze świątyni delfickiej. Mój przodek groził Apollowi, że kiedyś upomni się o swoje. Wypowiedział wówczas Przepowiednię Słońca. Teraz byłam tego pewna. Wciąż nie potrafiłam przypomnieć sobie jej słów, ale czułam, że to była kwestia czasu. Byłam coraz bliżej rozwiązania zagadki.
Wstałam i podeszłam do obrazu przedstawiającego Delfy.
– Kiedy Apollo przejął zadania boga słońca, Helios się wściekł – powiedziałam zachrypniętym głosem. Odchrząknęłam. – Przyszedł do Boga Sztuki i mu zagroził. Powiedział, że kiedyś upomni się o swoje…
– Tak, skąd to wiesz, Elpídha
mou? – mama była wyraźnie zaskoczona moimi słowami.
– Cóż… byłam tam… we śnie. Słyszałam całą rozmowę, a potem rozmawiałam z Apollem. Zadziwiające, ale w jakiś niezrozumiały dla mnie
sposób przeniosłam się w czasie i miejscu na jedną noc. Słyszałam wymianę
zdań między bogami i sama poprowadziłam dialog z Bogiem Wyroczni. Powiedział,
że skoro się tam pojawiłam, to nadszedł czas wypełnienia Prophiteías tou Íliou.
Mama zakryła usta dłonią, Janete i Amber pisnęły, a Phillip wstał i podszedł w moją stronę. Bardzo dobrze, że to zrobił, bo w tym momencie poczułam silny ból głowy i ciemność spadła na mnie przygniatając do ziemi. Zanim zemdlałam, poczułam jak silne ramiona Phila chwytają mnie i nie pozwalają upaść na podłogę…
Gęsta ciemność i przerażająca cisza napierały na mnie. Wydawało się, że chciały mnie przygnieść, zniszczyć. Czułam silną potrzebę, aby wydostać się z tego mroku, ale nie wiedziałam jak. Ostatnim razem to przyjaciele mi w tym pomogli. Miałam nadzieję, że i teraz mnie nie zawiodą.
Nadzieja… Elpídha… potrafiła zgubić człowieka. Wyglądało
na to, że byłam nadzieją Dawnego Boga Słońca na odzyskanie utraconej pozycji.
Czułam, ze moje imię było częścią planu Heliosa. Jednak, żeby rozszyfrować
jego plan, potrzebowałam zrozumienia Przepowiedni. Byłam zdeterminowana odkryć
jej słowa. Spięłam wszystkie swoje mięśnie i skupiłam myśli na sennej wizji z
delfickiej świątyni. Ciemność przede mną zadrżała. Najpierw pojawił się jasny
punkcik, potem tych punktów było znacznie więcej. W końcu ukształtowały się w
niewielki ekran, na którym wyświetliła się scena kłótni bogów. Rozmawiali po
grecku, ale tym razem rozumiałam każde słowo. Kiedy rozmowa dobiegała końca
wytężyłam swój umysł, by zapamiętać każdy szczegół.
– Dobrze, możesz sobie zostać bogiem słońca - odezwał się Helios
spokojnym tonem. Po chwili spojrzał na Apolla wyzywająco, a jego głos stał się
donioślejszy, – ale pamiętaj, że przyjdzie czas, że kiedyś się znów spotkamy.
Nie usunę się na zawsze.
Starszy bóg wyprostował się, zwrócił w stronę centrum świątyni.
Wyciągnął ręce ku górze i powiedział dobitnie potężnym głosem, który
pobrzmiewał ze zdwojoną siłą:
Przyjdzie czas, że młody pan
Przez ojca swojego ukarany będzie,
Pozbawiony mocy zostanie sam,
A ludzie wzywać będą go wszędzie.
Bez opieki jego zwrócą się znowu,
Do starych bogów z dawnych lat.
Wówczas pojawi się potomek w nowiu,
Który cechami rozkwitnie, jak kwiat.
Przywróci Słońcu należny tron
I rodzeństwo odzyska swe moce.
Nadzieja wstrząśnie dniem jak grom,
A Księżyc na nowo rozjaśni noce.
Apollo zadrżał i się cofnął przerażony usłyszanymi słowami. Helios
zaśmiał się cicho.
– A wtedy będziesz musiał oddać mi moje miejsce – dodał normalnym
głosem z uśmiechem wyższości.
Rozległ się huk. Starszy bóg pojaśniał intensywnym światłem i
zniknął.
– To niemożliwe… – jęknął młodzieniec.
Scena się rozmyła, a ja przetwarzałam słowa przepowiedni w głowie.
To ja miałam być potomkiem z nowiu… Faktycznie, urodziłam się w najciemniejszą
noc w miesiącu o brzasku słońca. Helios przewidział taki rozwój wypadków. Być
może miał nadzieję, że wszystko stanie się od razu, kiedy Apollo został
śmiertelnikiem. Niestety, na moje pojawienie się, mój wujek musiał jeszcze
poczekać całe pokolenie.
Poczułam, że mrok, który mnie otaczał, napiera na mnie coraz silniej. Zaczęło brakować mi tchu. Coś usilnie nie chciało, bym wypełniła przepowiednię, coś chciało mnie zniszczyć. A może ktoś? Znałam przynajmniej jednego boga, który by z tego skorzystał…
Nie, nie mogę mu pozwolić zwyciężyć!
Tu chodzi o moje życie – krzyczałam
w myślach nie mogąc otworzyć ust – Heliosie,
daj mi siłę! – zawołałam z
wiarą, że to mi pomoże. – Jestem
twoją nadzieją, więc daj mi swoje moce –
poprosiłam cicho.
Przez chwilę nic się nie działo. Potem poczułam słabe ciepło w swojej prawej ręce i usłyszałam głos mojej mamy. Wzywała mnie do siebie.
Skupiłam się na jej głosie. Ścisnęłam rękę. W tym momencie poczułam rozchodzące
się gorąco, ale nie z ręki czy twarzy, jak poprzednio. Tym razem rozchodziło
się ze mnie, z mojego serca. Promieniowało intensywnie dziwną różową barwą.
Ciemność rozstępowała się pod jego wpływem. Czułam, że wracam do rzeczywistości.
Otworzyłam oczy. Leżałam w salonie na kanapie. Tuż obok mnie klęczała moja mama trzymając mnie za rękę. Moi przyjaciele stali za nią. Amber
miała podkrążone oczy, znów płakała. Jej mama przytulała ją do siebie.
– Mamo… już rozumiem, znam Przepowiednię Słońca – powiedziałam
słabym głosem.
– Czy zechcesz nam ją wyjawić? – spytał Chejron.
Kiwnęłam głową i poprosiłam, by pomogli mi usiąść. Mama usłużnie
podała mi ramię i usiadła koło mnie przytulając mnie do swojej piersi.
– Kochanie, zanim cokolwiek powiesz, powinnaś coś zjeść i się
napić.
Nie protestowałam. Właściwie była to pora lunchu i mój żołądek
domagał się posiłku. Zjadłam posłusznie dwie muffinki i popiłam gorącą
czekoladą. Poczułam się znacznie lepiej.
– To teraz możesz nam powiedzieć, co się z tobą działo, kiedy
zemdlałaś – zaproponowała mama.
Opowiedziałam zebranym wszystko od początku. Opowiedziałam o swoim pierwszym dziwnym śnie w kosmosie, o potężnym głosie, który mnie przerażał.
Potem streściłam spotkanie z Bogiem Wyroczni. Wytłumaczyłam, co się ze mną
działo, gdy pierwszy raz zemdlałam w tym pomieszczeniu. Mama słuchając
tego miała łzy w oczach. Widać było, że bardzo wszystko przeżywa. Kiedy
doszłam do ostatnich wydarzeń, westchnęłam. Spojrzałam w oczy Chejrona i
wyrecytowałam przepowiednie po grecku, a następnie płynnie przetłumaczyłam ją
na angielski zachowując rymy.
– Helios planował to od czasów starożytnych. Przewidział, że Apollo zostanie zrzucony za karę na ziemię. Przewidział, że pojawi się wówczas
potomek, który pomoże mu i jego siostrze powrócić na ich miejsca, prawda? –
zerknęłam na mamę.
Bogini Jutrzenki pokiwała głową i westchnęła.
Bogini Jutrzenki pokiwała głową i westchnęła.
– Był przekonany, że w Przepowiedni chodzi o dziecko jego lub Selene, o syna. Możecie sobie wyobrazić, jaki był wściekły, kiedy okazało się,
że jego dzieci rodziły się za dnia i nie przejawiały żadnych niezwykłych
talentów, a Selene zaprzestała romansów ze śmiertelnikami. Wówczas mój brat
zaczął się zastanawiać, czy Apollo nie znalazł sposobu, by przeszkodzić
w wypełnieniu przepowiedni. Kazał Selenie go śledzić – mama spojrzała na
mnie i mrugnęła. – Selena, jest naprawdę twoją ciocią, a moją siostrą, Dawną
Boginią Księżyca Selíni**.
Zamrugałam zaskoczona i zerknęłam na pana Jacksona, który krzyknął na te słowa. Nie tylko ja zwróciłam na niego uwagę. Pani Jackson spojrzała na
niego uważnie.
– Coś się stało? – spytała.
– Spotkałem ją wtedy. Trafiła raz tu, do obozu. Wydawała mi się bardzo podejrzana, więc zacząłem ją wypytywać, kim jest i co tu robi. Zaśmiała
się w tylko, mówiąc, że odpowiedzi mogłyby nie zmieścić się w mojej głowie i
nim się zorientowałem, to ona przepytywała mnie o młodego Lestera
Papadopoulosa.
– Co jej wtedy powiedziałeś? – ton mamy Amber zrobił się nieprzyjemnie ostry.
– Właściwie to nie pamiętam… – Percy Jackson po raz pierwszy odkąd go spotkałam, wydawał się naprawdę zmieszany i przerażony. – Na pewno o tym,
że młody bóg utracił swoje moce i musi dowieść ojcu, że jest ich godzien.
Więcej nie pamiętam, nie wiem czemu…
– Mówiła mi, że się spotkaliście i że może pan tego nie pamiętać – powiedziałam cicho.
To najwyraźniej było za wiele, dla pani Jackson, bo wstała i wyszła z pokoju, a jej mąż pobiegł za nią. Chejron przeprosił nas i wyjechał z
salonu na werandę za domem.
– Wow… tata ma przerąbane… – szepnął Phil i spojrzał na mnie ostro, – mogłaś tego ostatniego nie mówić.
– Mogłam, przepraszam – powiedziałam czując się winna. – Kiedy wujek dowiedział się, że to nie wina Apolla, co wtedy zrobił? – zapytałam
szybko mamę wracając do głównego tematu.
– Zaczął analizować całą przepowiednię i najwyraźniej doszedł do jakichś wniosków i ułożył plan. Nazwał syna Orion i sprawił, że się
spotkaliśmy. A kiedy odkryłam, ze był ojcem mojego ukochanego, nie pozwolił mi
opuszczać domu na Jacksonville. Tej nocy twój ojciec zginął z rąk potwora
strzegącego świątyni w Delfach…
– Pythona! To wygląda na to, że prześladował mnie od samego początku…
– Chyba tak. Kiedy twój tata zginął, poczułam to… Nie mogłam jednak mu pomóc, nie mogłam opuścić domu. – zamknęła oczy ma chwilę. –
Wówczas Selene dowiedziała się o tym, jak Helios mnie potraktował i przybyła
do mnie. Pomogła mi w trakcie porodu. To ona wybrała ci imię. Myślę, że chciała
mnie w ten sposób pocieszyć. Jednak, twoje imię, Agápi mou, było częścią Przepowiedni Słońca…
Przypomniałam sobie ostatnie wersy przepowiedni i zadrżałam. Wszystko idealnie się układało…
– Skoro zostałam uwięziona w domu, jak zwykła śmiertelniczka, postanowiłam wychować cię, jak najlepiej. Zapewnić ci jak najdłuższe,
beztroskie dzieciństwo.
Uśmiechnęłam się na te słowa i przytuliłam się mocniej. Odwzajemniła uścisk i przez chwilę siedziałyśmy w ciszy.
– Selene pomogła chronić cię naszą magią – podjęła temat. – Myślę jednak, że główna ochrona pochodziła z twojej własnej krwi. Masz w sobie
więcej boskiej krwi, od niejednego herosa. Dla potworów pachniesz inaczej,
niż inni herosi, bardziej jak bogini, a nie jak śmiertelniczka. I wszystkie
mityczne stwory omijały cię. Nie robiły ci krzywdy… Aż do tych wakacji…
A ja nie mogłam temu zapobiec…
– Tak mi przykro mamo… Nie wiedziałam… Poświęciłaś dla mnie bardzo wiele. Dziękuję. – jęknęłam przez łzy.
– Zrobiłabym to ponownie, nawet gdyby mój brat nie zamykał mnie w domu. – Uścisnęła mnie mocniej. – Jego czar zatrzymał mnie w Jacksonville tylko
do twoich pierwszych urodzin. Kiedy się zorientowałam, że jestem wolna, mogłam
odejść, a ciebie zostawić komuś… ale nie mogłam się na to zdobyć. Byłaś
dzieckiem moim i Oriona. Postanowiłam cię wychować nie zaniedbując jednocześnie
obowiązków Bogini Jutrzenki. Codziennie rano budziłam się przed słońcem,
wsiadałam do swojego różanego powozu i rozsiewałam barwy brzasku na niebie. Budziłam
koguty w zagrodach i pąki kwiatów. A potem przekazywałam swój powóz Hemerze,
Bogini Dnia i wracałam do ciebie…
– Niesamowite… – szepnęła Janete. – Wszystko jest niezwykłe. Miałaś Elpi niesamowite szczęście.
– O tak – kiwnęłam głową odsuwając się od mamy by spojrzeć jej w twarz. – Dziękuję mamo, Bogini Świtu. Żałuję, że nie jestem podobna do ciebie,
czy taty… Tylko do wujka i dziadka, który tak cię skrzywdził. Dlatego tak
czasami na mnie patrzyłaś?
W oczach mamy pojawiły się łzy. Odwróciła wzrok, wstała i wyjrzała przez okno na dolinę.
– Przepraszam, jeśli cię to bolało. Wierz mi, niczego nie żałuję. Jesteś moją córką i kocham cię nad życie. I – dodała wskazując palcem w stronę
domków herosów – domek numer dwadzieścia dwa należy do ciebie.
Zaśmiałam się na te słowa. Miałam swój własny domek i to nie dlatego, że byłam wnuczką Dawnego Boga Słońca, ale dlatego, że byłam córką
Bogini Świtu, należącej do dawnych bogów, drugiego pokolenia tytanów. Apollo
powiedział, że Avyerinós zawsze
będzie potrzebna i się nie mylił. Moja mama zachowała swoje miejsce.
*Ílios (Czyt.
Ilios) - Słońce/ Imię Dawnego Boga Słońca Heliosa [Ήλιος].
**Selíni (Czyt.
Selini) - Ksieżyc/ Imię Bogini Księżyca Selene [Σελήνη].
Przepowiednia
Słońca wreszcie została ujawniona. Biedna Elpi... Czy podoła zadaniu? A może
uda jej się uniknąć losu marionetki Heliosa?
Jak wam się
podoba przepowiednia słońca? Cóż... układanie jej było nie lada wyzwaniem.
Buziaki
przesyłam
GG
Co tu się ze czcionką stało??
OdpowiedzUsuńŁadna ta przepowiednia
O matko... nie wiem.... może to później poprawię. Na razie mi się nie chce.
Usuń