Przejdź do głównej zawartości

"Nadzieja bogów" Rozdział 6 cz.2

Stałam na ganku Wielkiego Domu z przyjaciółmi. Mama rozmawiała z Chej­ronem na oso­b­­ności w salonie. Wiedziałam, ze nie może z nami zostać. Chciałam jeszcze się z nią poże­gnać, dla­tego wolałam się nigdzie nie ruszać. Oparłam się o jedną z kolumn.
– Jak się czujesz po tych rewelacjach? – Phil stanął przy następnej kolumnie twarzą do mnie.
– W porządku. Całkiem dobrze się czuję. W końcu coś rozumiem…
– To dobrze, wiele się wyjaśniło… Elpis… – uśmiechnął się lekko.
– Tak się nazywa Bogini Nadziei, prawda? – spytałam zaciekawiona, dlaczego mnie tak na­zywa.
– Nie jest boginią. Jest duchem. Kiedy Pandora otworzyła swój dzban, wypłynęły z niego sa­me nieszczęścia, choroby i zarazy, a na dnie pozostał ukryty Duch Nadziei. Pandora uwięziła go tam. Dopóki Elpis jest w dzbanie, nadzieja nas nie opuści.
– Ale sama nie może opuścić dzbanu, to człowiek musiałby ją wypuścić, tym samym po­rzu­cając nadzieję – wtrąciła stojąca przy drzwiach Janete.
– Nasz tata w trakcie drugiej wojny z tytanami otrzymał ją od Prometeusza – dodała Am­ber siedza na schodkach. – Kiedy źle mu się wiodło, kusiło go, by ją otworzyć, ale się pow­strzy­mał i przekazał Hestii. Bogini Ogniska Domowego będzie najlepszą strażniczką Elpis. Przy niej nadzieja nigdy nie wygaśnie.
Uśmiechnęłam się zastanawiając się, co ta historia może mieć wspólnego ze mną, poza imie­niem oczywiście.
– Wiedz, że cokolwiek się wydarzy, my cię nie opuścimy – odezwał się Phillip – możesz li­czyć na nasze wsparcie, prawda dziewczyny?
Obie podeszły do nas i poważnie pokiwały głowami. Byłam wzruszona ich postawą.
– Dziękuję. Zyskałam prawdziwych przyjaciół.
Wyciągnęłam ręce chcąc ich wszystkich uścisnąć. Dziewczyny dołączyły do mnie chętnie. Phila musiałyśmy trochę namawiać, ale w końcu podszedł do nas i stanął między dziew­czy­na­mi. Uściskaliśmy się we czwórkę. Czułam się przy nich bezpiecznie i szczęśliwie.
– Piękny widok! – zawołała mama.
Odwróciłam się w jej stronę. Na powrót miała na sobie swoją różową sukienkę, a włosy upięte były w kok. Uśmiechała się do mnie czule.
– Nie muszę się martwić, że cię tu zostawiam. Dbajcie o nią, proszę was – spojrzała na każde z moich przyjaciół z osobna. Na chłopaku zatrzymała wzrok najdłużej.
– Może być pani spokojna pani Iliakos. Elpidha będzie z nami bezpieczna – odezwał się po­ważnym tonem.
– Och, mówcie mi Auge. Jakoś przyzwyczaiłam się do tego imienia.
Zaśmiałam się. Rzadko widywałam mamę tak beztroską. Zazwyczaj była bardzo poważna i zajęta. Zeszłyśmy z ganku i ruszyłyśmy w stronę Sosny Thalii.
– Jak wrócisz do domu? – spytałam ciekawa.
– Jak na Bogini Zorzy przystało. W dole zaparkowałam swój różany rydwan.
– Z końmi?
Mama zaśmiała się wesoło.
– Nie Eli. Jest to bardziej współczesny rydwan. Różowo-błękitny sedan – znów się zaś­miała widząc moją minę. – Myślę, że jak do­brze poszukasz, to znajdziesz moje konie, Lamposa i Faetona w stajniach obozu. Zaopiekuj się nimi, dobrze?
– Oczywiście, możesz na mnie liczyć – nie byłam pewna, czy uda mi się je poznać. – A ty? Wrócisz do domu i zajmiesz się Butlerami?
– Właściwie tak, polubiłam życie śmiertelniczki… Poza tym Selene obiecała mi w te waka­cje dotrzymać towarzystwa. Chejron wytłumaczy ci, jak możesz się z nami kontaktować, jeśli będziesz chciała.
– Na pewno będę – zapewniłam. – Pozdrów wszystkich i uspokój Lyrę.
– Już to zrobiłam. Dzięki Mgle są przekonani, że Selene przyjechała i zabrała cię na obóz, jako prezent wakacyjny. A co do Butlerów, to Rupert cię pozdrawia i ma nadzieję, że uda wam się spotkać, choć na jeden dzień w to lato. Podobno przyjechał do nas tylko ze względu na cie­bie – zatrzymała się i spojrzała na mnie uważnie. – Córeczko, nie mówiłaś mi, że to coś po­waż­nego.
– Bo ja sama nie wiem… – zaczęłam się tłumaczyć. – Znaczy się, ja bym chciała, ale do tej pory nic nie było… a nie wiem, co on na to… i…
Mama przytuliła mnie mocno i uciszyła.
Agápi mou, czasami zapominam, jaka jesteś już dorosła… Chciałabym cię trzymać jak najdalej od młodzieńców, ale chyba się nie da… – westchnęła – Wiedz, że będę cię wspierać, bez względu na to, z kim się zwiążesz… a coś mi się wydaje, że Rupert Butler nie jest jedynym, który ci chodzi po głowie…
Zmieszałam się i nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Najpierw miałam zamiar zaprzeczyć, ale to chyba nie miało sensu. Rozmawiałam z mamą, która jednocześnie była boginią i dos­ko­nale wie­działa, kiedy kłamię.
– Dziękuję mamo – szepnęłam w końcu.
– Dopóki jesteś w obozie, proszę cię, byś słuchała się Chejrona, Percy’ego i Annabeth. Ćwicz się w walce, bo dopóki nie odkryjesz niezwykłych mocy, to lepiej będzie, jak nauczysz się posługiwać się bronią.
– Mamo… miecz nie jest dla mnie, naprawdę. Próbowałam…
– To może sztylety, włócznia albo łuk. Jest dużo rodzajów broni. Słuchaj poleceń trenera sztuk walki, a sobie poradzisz.
– To Phil nas trenuje, a ja nie zawsze potrafię się z nim dogadać… – mruknęłam.
Mama zerknęła w stronę Wielkiego Domu. Obejrzałam się. Phil stał samotnie przy schod­kach i patrzył na nas. Wyglądał niezwykle z czarnej koszuli i dżinsach. Z jego twarzy zniknęła gdzieś złość i obojętność, którą mnie przywitał w Jacksonville Beach.
– Wydaje się być miły, ale bądź ostrożna. W jednym na pewno przypomina swojego dzia­d­ka Posejdona. Wyczytałam to z oczu.
– W czym? – spytałam, ale bałam się odpowiedzi.
– Niezły z niego flirciarz… W sumie nie większy ode mnie… – dodała z uśmiechem. – Po pro­stu uważaj komu oddasz swoje serce – szepnęła na koniec i pocałowała mnie w czoło.
Kiedy zniknęła za drzewami, odwróciłam się w kierunku doliny. Miałam przed sobą wa­kacje z dala od mamy. Wcześniej skakałabym z radości. Mama nigdy nie puszczała mnie na wy­jaz­dy, chyba że w towarzystwie cioci. A teraz byłam ponad dziewięćset mil poza domem, na najdziwniejszym obozie na świecie.


Elpis poznała rodzinne sekrety. Teraz czas na życie w obozie. Co ją czeka? 
pozdrowionka i pięknego w życiu słonka!
GG

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Inspirowane grecką mitologią - "Nadzieja bogów" Prolog

Pierwsza historia, która usilnie chce wyciec z mojej głowy jest inspirowana grecką mitologią, a dokładnie serią książek "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy". Tak wiem, to książka dla dzieci, mimo to urzekła mnie bardzo! A może właśnie dlatego? Cóż… żeby nie przedłużać – zaczynamy! Prolog /Potężny Głos Ubrana byłam w zwiewną sukienkę w kolorze nieba o brzasku słońca – błękitu prze­cho­dzącego w róż. Znajdowałam się w niezwykle pięknym miejscu. Wokół mnie migotało ty­siące różnych świateł, rozświetlających czerń mroku. Byłam urzeczona ich ilością. Zrobiłam krok do przodu i zorientowałam się, że unoszę się w powietrzu... Pode mną, daleko w dole, widziałam biało-niebieskie plamy. Coś mi te plamy przypominały… Rozejrzałam się. Tuż za mną z daleka zauważyłam niezwykłą jasność. Z początku była delikatna, z czasem jednak nabierała inten­sy­wności, w końcu musiałam odwrócić wzrok.  – Nie powinnaś tam patrzeć – usłyszałam. Spojrzałam zaskoczona ...

"Nadzieja bogów" Rozdział 23 cz.2

– Vic oddawaj Rydwan, to już nie jest śmieszne – Ian zgrzytnął zębami i zacisnął pięści. – Nie ma mowy. Dlaczego miałbym Wam oddać mój skarb? – zaśmiał się dzieciak. – skarb? Po co ci on? – zapytałam. – Apollo ma za dużo obowiązków, nie sądzicie? Spojrzałam na syna Zeusa z powątpiewaniem. Nie wierzyłam w jego słowa. Chłopak był zbyt zadufany w sobie, by pomyśleć o innych. Ian najwyraźniej myślał tak samo, bo przewrócił oczami. – A o co dokładnie chodzi Hawk? – warknęłam podchodząc bliżej. Czułam narastającą wściekłość. – No cóż… – wzruszył ramionami – Wiedziałem, że nie łatwo będzie was przekonać, więc przejdę do sedna. – Przestał się uśmiechać i spojrzał z powagą. – W końcu mój ojciec zwróci na mnie uwagę. Warknęłam nie mogąc powstrzymać frustracji i spojrzałam w górę. Zeusie, dlaczego muszę rozwiązywać twoje rodzinne problemy z ciebie? Może go przywołać do porządku? – krzyknęłam w myślach. Coś mi jednak mówiło, że nic z tego nie będzie. Bóg Piorunów ustalił dawno te...

"Nadzieja bogów" Rozdział 16 cz.2

Kiedy doszliśmy do celu, poczułam przyjemny powiew wiatru. Wiedziałam, że jestem tam, gdzie być powinnam. Ale jak miałam znaleźć dziewczynę? Zaczęliśmy się uważnie rozglądać, badać drzewa. Sarah szeptała zaklęcia, Janete dokła­dnie przyglądała się pniom, a Phillip badał podłoże. Przez chwilę obserwowałam ich z uśmie­chem. Byłam szczęśliwa, że miałam ich przy sobie. W końcu zamknęłam oczy i przywołałam obraz młodej dziewczynki śpiewającej piosenkę. Słowa piosenki same przyszły mi do głowy. Po chwili zaczęły płynąć z moich ust. Poczułam dziwną wibrację w powietrzu. Otworzyłam oczy i zaskoczona zachłystnęłam się powietrzem ucinając piosenkę w pół wersu. Przede mną stała niezwykle piękna dziewczyna o delikatnych rysach i o smukłej sylwet­ce. Miała na sobie sukienkę z kory drzewa, a długie włosy w kolorze żołędzi były ozdobione liśćmi dębu. Patrzyła na mnie nieprzeniknionym wzrokiem. – Witajcie młodzi herosi – powiedziała do nas śpiewnie. – Jestem Belanida. – Witamy cię driado ...